Afganistan chce obcych wojsk. Na lata

Aktualizacja:

Siły międzynarodowe powinny zostać w Afganistanie jeszcze przez wiele lat - takiego zdania jest nikt inny, jak prezydent tego kraju Hamid Karzaj. Podczas trwającej w Londynie konferencji na temat przyszłości Afganistanu, brytyjski premier Gordon Brown poinformował o planie stworzenia międzynarodowego funduszu, z którego będzie opłacany program nakłaniania talibów do przerwania walki.

Hamid Karzaj rozmawiał ze stacją BBC jeszcze przed rozpoczęciem londyńskiej konferencji o Afganistanie. - Na wyszkolenie i wyposażenie afgańskich sił bezpieczeństwa powinno wystarczyć pięć do dziesięciu lat - powiedział prezydent.

Rozprawa o Afganistanie

Na konferencję przybyli do Londynu przedstawiciele prawie 70 krajów. Rozmowy toczą się przede wszystkim na temat przekazania Afgańczykom kontroli nad ich krajem, a tym samym kwestii wycofania sił międzynarodowych. Premier Gordon Brown poinformował o planie ustanowienia funduszu, z którego będzie finansowany program "reintegracji" nakłaniania talibów do zakończenia walki.

- Ustanawiamy dzisiaj międzynarodowy fundusz powierniczy w celu finansowania afgańskiego programu pokoju i reintegracji, mającego stworzyć ekonomiczną alternatywę dla tych, którzy żadnej (alternatywy) nie mają - mówił Brown. - Ale dla tych buntowników, którzy odmówią zaakceptowania warunków integracji, nie mamy innego wyboru niż ścigać ich militarnie - ostrzegł brytyjski premier.

Kontra talibów

Plan ten, o którym mowa była już wcześniej, zdyskwalifikowali już talibowie. W środę opublikowali w internecie oświadczenie, w którym twierdzą, że ich bojownicy nie ulegną bodźcom finansowym, ponieważ walczą "nie o pieniądze, własność czy pozycję", lecz o islam i położenie kresu obecności obcych wojsk w ich kraju.

Zdaniem talibów, konferencja w Londynie jest "stratą czasu". Jak podkreślili, nie będą negocjować, dopóki siły międzynarodowe nie stawią się na przesłuchaniu.

"W przeszłości były podobne konferencje i żadna nie rozwiązała problemów Afganistanu. Tak samo będzie w przypadku Londynu" - napisano w oświadczeniu.

Źródło: PAP, tvn24.pl