Wyciek planów dotyczących operacji wojskowej na komunikatorze Signal ośmiesza Stany Zjednoczone - ocenił aferę, która położyła się cieniem na Donaldzie Trumpie i jego ekipie w Białym Domu, były szef placówki CIA w Moskwie. - Myślę, że oni traktują bezpieczeństwo narodowe jak politykę wewnętrzną. Kłamią, przemilczają sprawy i próbują zmieniać tematy, zamiast brać za to odpowiedzialność - dodał John Sipher, zaznaczając, co w tej sprawie niepokoi go szczególnie.
Redaktor naczelny magazynu "The Atlantic" Jeffrey Goldberg ujawnił, że został przypadkowo dodany w komunikatorze Signal do czatu używanego przez wysokich rangą członków administracji USA, gdzie omawiane były między innymi plany dotyczące ataków wojskowych na cele Hutich w Jemenie. Dziennikarz otrzymał dostęp do szczegółowych planów operacji na dwie godziny przed uderzeniem. W konwersacji uczestniczyli między innymi: szef Pentagonu Pete Hegseth, wiceprezydent USA J.D. Vance i doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego Michael Waltz. Autentyczność ujawnionych wiadomości potwierdził rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego Brian Hughes.
CZYTAJ TEŻ: Dziennikarz: ludzie Trumpa przez pomyłkę wysłali mi plany wojskowe >>>
Po publikacji artykułu Trump powiedział reporterom w Białym Domu, że nie wiedział o incydencie. – Nie jestem wielkim fanem "The Atlantic" – dodał prezydent. Później mówił także, że "to było jedyne potknięcie w ciągu dwóch miesięcy i nie okazało się poważne". Z kolei szef CIA John Ratcliffe uznał, że narada za pomocą aplikacji nie była niewłaściwa. Innego zdania są demokraci, którzy uznali wykorzystanie grupy w komunikatorze Signal za nielegalne i zażądali w tej sprawie dochodzenia.
CZYTAJ TEŻ: Przypadkowa osoba poznała tajne plany USA. Biały Dom komentuje >>>
30-letni weteran CIA i były szef jej placówki w Moskwie John Sipher stwierdził, że problemem jest nie tylko fakt, że doszło do incydentu, ale reakcja administracji na wpadkę: bagatelizowanie problemu, zaprzeczanie i atakowanie dziennikarza, który sprawę ujawnił.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
"Ta sprawa ośmiesza Stany Zjednoczone przed całym światem"
Jak powiedział były szpieg, podobne lekceważenie procedur bezpieczeństwa skończyłaby się natychmiastowym zwolnieniem każdego szeregowego pracownika agencji. - Gdybym ja lub ktokolwiek z nas zrobił coś takiego, natychmiast zostalibyśmy zwolnieni. Ta sprawa ośmiesza Stany Zjednoczone przed całym światem - ocenił Sipher.
CZYTAJ WIĘCEJ: Dyrektor CIA i szefowa wywiadu plączą się w odpowiedziach >>>
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
- Myślę, że oni traktują bezpieczeństwo narodowe jak politykę wewnętrzną. Kłamią, przemilczają sprawy i próbują zmieniać tematy, zamiast brać za to odpowiedzialność - dodał i zaznaczył, że standardową procedurą w sferze bezpieczeństwa narodowego jest tzw. gorące pranie (hot wash), czyli opracowanie raportu po każdej operacji. - Omawiamy wszystko, co poszło nie tak lub co można było zrobić lepiej. Otwarcie przyznajemy się do błędów, ponieważ od tego zależy życie ludzi i staramy się wszystko naprawić - wyjaśnił.
- Tymczasem ci ludzie nadzorują tysiące profesjonalistów. Tracą wiarygodność u tych, którym przewodzą, gdy nie biorą odpowiedzialności za swoje błędy. To tylko obnaża to, że całkowicie nie nadają się do przywództwa i są po prostu niekompetentni - kontynuował Sipher.
Niewyjaśniony wątek sprawy
Były szef placówki CIA w Moskwie zaznaczył też, że jednym z najważniejszych niewyjaśnionych wątków sprawy jest fakt, że jeden z uczestników dyskusji na Signalu, specjalny wysłannik ds. Bliskiego Wschodu Steve Witkoff w chwili dodania go do grupy przebywał w stolicy Rosji.
- To oznacza otwarcie na wszelkiego rodzaju poważne problemy - powiedział były oficer CIA.
Na ten sam aspekt zwrócił uwagę anonimowy urzędnik Pentagonu. - To faktycznie wiąże się z wieloma problemami, z tak wieloma przykładami potencjalnego naruszenia zasad bezpieczeństwa - ocenił.
Jak wyjaśnił, standardową praktyką przy wizytach w Rosji jest korzystanie z "czystego", jednorazowego telefonu. Jeśli Witkoff miał ze sobą swój prywatny telefon, Rosjanie mieli wiele okazji, by włamać się na niego i odczytać jego zawartość.
- Zastanawiam się, czy zabrał go na Kreml i poprosili go, żeby zostawił go na zewnątrz i to zrobił. To byłby najgorszy scenariusz. Albo trzymał go przy sobie, a oni po prostu wyciągnęli z niego wszystko, co mogli, podczas gdy on rozmawiał z Putinem - spekulował rozmówca.
Jak podkreśla, choć czaty na Signalu są szyfrowane w sposób, który utrudnia przeczytanie wiadomości przez kogoś monitorującego przepływ danych, to nie jest tajemnicą, że Rosja i Chiny od dawna pracują nad złamaniem stosowanego w aplikacji szyfru.
Zaznacza jednak, że główne ryzyko leży nie w zabezpieczeniach aplikacji, lecz w możliwości włamania się hakerów na samo urządzenie. - Wtedy ktoś taki będzie mógł odczytać wszystko, niezależnie od jakości szyfru poszczególnych aplikacji - zaznacza.
Autorka/Autor: os/adso
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock