Budowa nowego kosmodromu na dalekim wschodzie Rosji boryka się z kolejnymi problemami. Po tym, jak zastrajkowała część robotników, na miejsce przyjechał wicepremier Dmitrij Rogozin, który nakazał wypłatę zaległych pensji. Zwolnił przy okazji jednego dyrektora, zarzucił mu korupcję, a przy tym obwinił o wszystko swoich poprzedników. Źródłem problemów się nie zajęto.
Budowa kosmodromu Wostocznyj to jedno ze sztandarowych przedsięwzięć Kremla, za które osobiście odpowiedzialny jest Rogozin. Inwestycję dotyka szereg problemów - od przekraczania kosztów przez wielkie opóźnienia, słabą organizację po korupcję i presję polityków. Kreml w osobie Władimira Putina nakazał jednak odpalenie pierwszej rakiety do końca 2015 roku, wiec obecnie forsowane jest wielkie tempo prac.
Kreml pochyla się nad problemami robotników
Informacje o problemach na kosmodromie przedostały się jednak do szerszej wiadomości publicznej po tym, jak w miniony weekend grupa robotników zastrajkowała i zagroziła odejściem z budowy. Skarżyli się na ciężkie warunki pracy i zaległe od ponad trzech miesięcy płace. Tak jak na inne doniesienia o problemach na Wostocznyj Kreml rzadko reaguje, tak teraz pochylono się nad niedolą szeregowych pracowników. W poniedziałek na Daleki Wschód udał się osobiście Rogozin, żeby załagodzić sytuację i usunąć potencjalne zagrożenie dla i tak bardzo napiętego terminu pierwszego startu.
Na miejscu wicepremier odpowiedzialny za przemysł zbrojeniowy i kosmiczny pogroził szefostwu firmy zalegającej z płatnościami i natychmiast nakazał ich uregulowanie. Przedsiębiorstwo Strojindustria-S (firma podległa państwowemu koncernowi Specstroi zajmującego się specjalnymi państwowymi inwestycjami) nie zapłaciło łącznie 14 mln rubli (245 tys. dolarów) 214 robotnikom. Zaległości dotyczyły miesięcy styczeń, luty i marzec. Teraz mają zostać uregulowane do 10 kwietnia.
Ze swojej strony robotnicy zgodzili się przerwać strajk, wrócić do pracy i nie odchodzić z budowy. Było to bardzo ważne dla Kremla, bowiem na budowie Wostocznyj nieustannie brakuje rąk do pracy, co jest jednym z powodów opóźnień. Płace i warunki socjalne są jednak tak złe, że od lat nie udaje się zachęcić więcej ludzi.
Winni: korupcja i poprzednicy
Poza rozwiązaniem kryzysu z robotnikami Rogozin w sprawdzony sposób pogroził kadrze zarządzającej. Na jego "osobisty rozkaz" zwolniono szefa Dalspecstroju, Dmitrija Sawina, który do niedawna nadzorował całą budowę. Jak oznajmił Rogozin, kierownik miał się dopuścić korupcji. Zatrudnił na dobrze płatnej posadzie swoją żonę, która za miesiąc pracy dostawała 14 tys. dolarów. - Miał dość pieniędzy na nowy samochód, ale nie znalazł ich na płace dla robotników - grzmiał wicepremier.
Przy okazji Rogozin szerzej poruszył temat korupcji na budowie. - Otworzono szereg spraw kryminalnych. Większość dotyczy person, które zalęgły się tutaj za rządów byłego ministra obrony. Niektórych aresztowano. Mówiąc prawdę, nie było tutaj żadnej kontroli. Stworzono korzystną atmosferę do korupcji - mówił Rogozin, atakując byłego ministra obrony Anatolija Serdiukowa.
- Złodzieje powinni się znaleźć w więzieniu. Kosmodrom musi zostać zbudowany. Obydwie te sprawy można załatwiać równolegle - mówił Rogozin.
Autor: mk//gak / Źródło: ITAR TASS, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: oborona.gov.ru