Oni pewnie nie sądzili, że tak to będzie wyglądało, ale młodzi Macedończycy wpłynęli na kampanię w Stanach Zjednoczonych - stwierdził we "Wstajesz i weekend" Adam Sobolewski, wydawca działu zagranicznego tvn24.pl, który na portalu pisał o zagłębiu fałszywych informacji stworzonym w Wełes w Macedonii.
Młodzi Macedończycy z Wełes stworzyli ponad 100 stron internetowych imitujących rzetelne serwisy informacyjne. Przez miesiące zamieszczali na nich zmyślone informacje, które pozwoliły im osiągnąć gigantyczne zyski.
- W gruncie rzeczy powinniśmy zacząć od tego, czym jest teraz Facebook i Google. To jest kilka miliardów ludzi dziennie, którzy korzystają z tych serwisów. Sam Facebook ma dwa miliardy użytkowników - powiedział Sobolewski. - To pokazuje, jak ogromną skuteczność może mieć kampania, jeżeli chce się ją w mediach społecznościowych rozwinąć - dodał.
Zagłębie Wełes
I tu pojawia się przykład młodych Macedończyków. Postanowili oni, że spróbują zarobić na wyborcach Donalda Trumpa, którzy - jak podejrzewali - będą żądni jak największej liczby historii kompromitujących jego rywalkę, Hillary Clinton. Jedna z takich historii, opublikowana na nieistniejącym jeszcze kilka miesięcy temu portalu WorldPoliticus.com wspieranym przez serwery w Wełes, zdradzała "tajne" informacje mówiące o tym, że "w 2017 r. Clinton zostanie oskarżona o przestępstwa" w związku z wykorzystaniem jej prywatnej skrzynki mailowej do przeglądania korespondencji rządowej.
Historia została udostępniona, skomentowana lub została opatrzona jednym z emotikonów na Facebooku (wszystko to jest indeksowane i wpływa na to, co każdy z nas widzi w sieci) 140 tys. razy. A nie było w niej ziarna prawdy.
Rola półprawd
Jednak nieprawdziwych informacji o kampanii w USA było zdecydowanie więcej. Portal Buzzfeed.com przeprowadził analizę, która wykazała, że fałszywe informacje dotyczące wyborów cieszyły się większym zainteresowaniem niż prawdziwe, oferowane przez portale największych mediów w USA.
Takiemu zjawisku sprzyjały kandydatury Hillary Clinton - która mierzyła się w trakcie kampanii z oskarżeniami o niedopełnienie obowiązków służbowych - i kontrowersyjnego biznesmena Donalda Trumpa.
Przykładem może być popularny w serwisach społecznościowych fałszywy cytat z rzekomego wywiadu Donalda Trumpa dla magazynu "People" z 1998 roku. Kandydat republikanów miał powiedzieć: "Gdybym miał wystartować w wyborach, wybrałbym listę republikanów, bo wyborcy republikanów są najgłupsi. Uwierzą we wszystko, co usłyszą w Fox News. Mógłbym kłamać, a moje liczby i tak byłby świetne".
- Ta wypowiedź nigdy nie miała miejsca, ale w gruncie rzeczy ten spreparowany cytat pokazuje, jak świetnie można imitować mowę Trumpa. Jeżeli uda się zorientować, jak on mówił, na ile sobie pozwalał w kampanii, można rozpowszechniać niestworzone rzeczy - zauważył Sobolewski.
- To pokazuje, jak ogromną rolę pełnią półprawdy. To, co możemy nazywać dezinformacją - dodał.
Autor: dln//rzw / Źródło: tvn24