Amerykańskie władze wprowadziły sankcje wizowe wobec 60 rosyjskich notabli podejrzewanych o udział w aresztowaniu i śmierci prawnika Siergieja Magnickiego w 2009 roku.
Prawnik Siergiej Magnicki walczył z korupcją w Rosji. Pracował dla funduszu inwestycyjnego Hermitage Capital Management (HCM). Został aresztowany pod zarzutem oszustw podatkowych w ramach śledztwa przeciwko firmie amerykańskiego inwestora Williama F. Browdera, która była kiedyś największym funduszem inwestycyjnym w Rosji.
Aresztowano go wkrótce po tym, jak podczas przesłuchania wymienił urzędników MSW zamieszanych w przejęcia spółek.
Blisko rok spędził w więzieniu na Butyrkach w Moskwie. Zmarł w tajemniczych okolicznościach 16 listopada 2009 roku. Jak wykazało rosyjskie śledztwo, które wdrożono po fali oburzenia, która przelała się przez Zachód po śmierci Magnickiego, zmarł w szpitalu więziennym, gdyż odmówiono mu właściwego leczenia. W więzieniu Magnicki był też, jak się okazało, ciężko bity, co mogło przyczynić się do jego zgonu.
Bezpieka położyła rękę
Choć w sprawie Magnickiego zabrał głos sam prezydent Dmitrij Miedwiediew - po tym jak śledczy próbowali całkowitą winą za śmierć Magnickiego obarczyć więziennych lekarzy - nie sformułowano żadnych zarzutów przeciw podejrzanym o nadużycia.
Browderowi, który piętnował korupcję w dużych firmach rosyjskich, już w 2005 r. zakazano wjazdu do Rosji, powołując się na względy bezpieczeństwa narodowego.
Założone przez niego rosyjskie firmy holdingowe zostały przejęte przez grupę funkcjonariuszy milicji i służb bezpieczeństwa, którzy otrzymali następnie oparte na oszustwach zwroty podatkowe w łącznej wysokości 230 mln USD.
Źródło: tvn24.pl, PAP