Współczesna kultura masowa seryjnie produkuje celebrytów, którzy często są znani z tego, że są znani. Pewien zupełnie nieznany Amerykanin też chciał mieć swoje pięć minut. W prosty sposób przekonał tłum ludzi w centrum Nowego Jorku, że jest "kimś". Były zdjęcia, autografy, piski i ogólne uwielbienie.