43 osoby ranne w starciach na słynnym placu Tahrir

Aktualizacja:

43 osoby, w tym 41 policjantów, zostały ranne w całonocnych starciach w Kairze. Demonstranci domagali się szybszego ukarania funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa byłego prezydenta Hosniego Mubaraka. Rządzące krajem wojsko oświadczyło, że demonstracje nie mają uzasadnienia i ich jedynym celem jest destabilizacja Egiptu. Nad ranem młodzi ludzie nadal ciskali kamieniami w kierunku policji i budynku MSW.

Gwałtowne protesty rozpoczęły się we wtorek pod siedzibą resortu spraw wewnętrznych. Według władz grupa ludzi odłączyła się od uroczystości ku pamięci ofiar protestów w lutym i próbowała wedrzeć się do siedziby MSW. Około 3 tysięcy protestujących rzucało kamienie w budynek, krzycząc: "Precz z juntą wojskowych". Siły bezpieczeństwa odpowiedziały gazem łzawiącym oraz zablokowaniem ulic wokół ministerstwa.

Następnie, już w nocy, tłum przemieścił się na plac Tahrir w centrum Kairu, gdzie doszło do kolejnych starć. Rannych odwożono z placu na motocyklach. Nad ranem starcia przeniosły się ponownie na ulice prowadzące do ministerstwa. Tłum kilkuset młodych ludzi ciągle rzucał kamieniami w policjantów blokujących im drogę. Wielu funkcjonariuszy zostało lekko rannych. W odpowiedzi użyto gazu łzawiącego.

Nie chcą sądzić członków reżimu

Zdaniem rodzin niektórych spośród 850 osób zabitych w lutowej rewolcie przeciw Mubarakowi, rządząca obecnie Egiptem Najwyższa Rada Wojskowa zwleka z rozliczeniem członków dawnego aparatu bezpieczeństwa odpowiedzialnych za śmierć demonstrantów.

Wtorkowe starcia - najgwałtowniejsze od czasu, gdy 11 lutego Mubarak został zmuszony do ustąpienia ze stanowiska prezydenta - świadczą o burzliwości okresu przejściowego w historii Egiptu, który stara się odejść od autorytarnych rządów do demokracji.

Źródło: PAP