- W nocy z 3 na 4 maja 1944 roku oddział specjalny Kierownictwa Dywersji Armii Krajowej przeprowadził akcję na lotnisku Bielany. Żołnierzom podziemia udało się wysadzić w powietrze pięć niemieckich samolotów transportowych, trzy kolejne uszkodzono.
- Wydarzenie zostało opowiedziane na kartach komiksu "Akcja Bielany", który wydał niedawno urząd dzielnicy. Scenariusz napisał Maciej Jasiński, za rysunki odpowiadał Jacek Michalski. Wydawnictwo opatrzono rysem historycznym autorstwa Mateusza Napieralskiego.
- Komiks można otrzymać za darmo. Wyjaśniamy jak.
Z pięciu lotnisk, które funkcjonowały w Warszawie, to bielańskie jest najmniej znane. Jego historia była najkrótsza i nie jest dobrze zdokumentowana. Wiadomo, że znajdowało się w miejscu dzisiejszego osiedla Wawrzyszew, zahaczając o teren zajezdni tramwajowej i wschodnich terenów huty.
Niedokończone lotnisko
- W Drugiej Rzeczpospolitej wybuchł fenomen zainteresowania lotnictwem. Kojarzyło się ono z przygodą, ryzykiem, wielkim światem. Międzynarodowe zawody budziły duże zainteresowanie społeczne. Ówcześni piloci wojskowi i sportowi byli idolami z pierwszych stron gazet. Ten fenomen sprawił, że w Warszawie potrzebne było lotnisko sportowe z prawdziwego zdarzenia. Miało ono powstać na Bielanach. Ten zamysł poprzedziła likwidacja lotniska na Polu Mokotowskim - opowiadał podczas niedawnej premiery komiksu "Akcja Bielany" historyk Mateusz Napieralski.
Prace nad nowym lotniskiem rozpoczęły się w 1938 roku, przerwała je wojna. Podczas okupacji Niemcy przejęli teren i przekształcili go w bazę lotniczą Luftwaffe. Utwardzili pas startowy, wybudowali hangary, wieżę kontroli lotów i punkty do tankowania.
- Było to lotnisko etapowe, łącznikowe, transportowe - przechodziło przez nie zaopatrzenie na front wschodni. Było silnie strzeżone, ale nie na tyle silnie, żeby nie dało się sforsować ogrodzenia i rozerwać na kawałki kilka junkersów - zauważył Napieralski.
Zniszczyli pięć samolotów
Akcję przeprowadził Oddział Specjalny "Jan" (w skrócie Osjan) stworzony przez kapitana Jana Kajusa Andrzejewskiego, pseudonim "Jan". Po jego awansie w strukturach Kedywu dowództwo objął porucznik Julian Barkas "Sawicz" i formalnie rzecz biorąc, od tego momentu oddział nazywany był od jego pseudonimu. Ale w literaturze historycznej i zbiorowej pamięci zapisała się pierwsza nazwa, więc i my będziemy się nią posługiwać.
To Jan Andrzejewski był pomysłodawcą akcji i wziął w niej udział. Opracowanie planu i rozpoznanie zlecił sierżantowi Aleksandrowi Wąsowiczowi "Spadowi" oraz Jerzemu Zaufallowi "Oliwie". Centrum dowodzenia urządzono w nieukończonym domu na rogu ulicy Kasprowicza i alei Zjednoczenia.
Stąd kilkanaście osób ruszyło w stronę lotniska, na którym stały trójsilnikowe samoloty Junkers Ju 52/3m. Przecięli siatkę, by dostać się na płytę. Po chwili pięć dwuosobowych zespołów pobiegło w stronę samolotów. Na styku lewego skrzydła z kadłubem założyli ładunki wybuchowe.
"Jan" miał być tylko obserwatorem z ramienia Kedywu, ale poniosła go żołnierska fantazja. Próbował wymontować karabin maszynowy z jednego samolotu, co mu się ostatecznie nie udało. Na gwizdnięcie dowodzącego akcją "Spada" lonty zostały podpalone, a dywersanci rzucili się do ucieczki. Chwilę później zostali ostrzelani przez niemieckich wartowników. Odpowiedzieli ogniem. Obyło się bez strat własnych - tylko jeden z żołnierzy został niegroźnie ranny w pośladek.
W odwecie zabili Polaków
Akcja okazała się sukcesem. Zniszczono kompletnie pięć junkersów, trzy kolejne uszkodzono. Skala uderzenia była tak duża, że Niemcy byli początkowo przekonani, że doszło bombardowania alianckiego lotnictwa. Dopiero rano zrozumieli, jak zostali przechytrzeni.
Za swoją porażkę wzięli odwet na mieszkańcach pobliskiej kolonii Brzeziny.
- Wedle meldunków z podziemnej prasy, spalili trzy albo cztery budynki, wtedy były tam drewniane budynki. Historyk Armii Krajowej Tomasz Strzembosz w "Akcjach zbrojnych podziemnej Warszawy" podał, że w lesie pod Łomiankami zamordowano w konsekwencji tej akcji ośmiu mieszkańców Brzezin. Taka była cena - opowiadał Napieralski.
Kto był źródłem Bartoszewskiego?
Mateusz Napieralski zauważył, że akcja "Bielany" i samo lotnisko wciąż czekają na swojego historyka.
- Większość wiedzy bazuje na jednym tekście Władysława Bartoszewskiego z tygodnika "Stolica" z października 1957 roku, czyli po gomułkowskiej odwilży, kiedy można było napisać o Powstaniu Warszawskim i Armii Krajowej. Zadałem sobie pytanie: skąd Władysław Bartoszewski 13 lat po tej akcji o niej wiedział? - mówił Napieralski. I zauważył, że Bartoszewski nie był świadkiem akcji, mógł ją znać jedynie z lakonicznych meldunków, tymczasem podał dokładne informacje, a nawet przytoczył dialogi.
- Pomyślałem, że musiał rozmawiać z którymś z uczestników. Zacząłem sprawdzać na cmentarzach, w którym roku umarł każdy uczestnik akcji. Wyszło mi, że gdy Bartoszewski pisał swój tekst, żyło dziewięciu uczestników akcji. Wytypowałem, że głównym źródłem osobowym był Zygmunt Roloff, pseudonim "Wojtek". Był jedynym uczestnikiem, którego autor artykułu nie wymienił z imienia i nazwiska, podał tylko pseudonim - opisywał swoje dociekania Mateusz Napieralski. Jak dodał, drugim informatorem mógł być także kierowca "Osjana" Jan Stanisław Cwil.
Komiks dostaniesz za darmo
Scenariusz komiksu napisał Maciej Jasiński, doświadczony w tematyce historycznej autor takich pozycji jak "1956: Poznański Czerwiec", "1981: Kopalnia Wujek" czy serii "Tajemnice DAG Fabrik". Mimo ograniczonego materiału źródłowego poradził sobie z zadaniem. Nie pominął trudnego tematu niemieckiego odwetu - ceny, jaką zapłacili cywile za akcję "Bielany".
Dla rysownika Jacka Michalskiego wyzwaniem był fakt, że operacja odbyła się nocą. Ekspresją mógł wykazać się przy scenach wybuchów. W retrospekcjach i epizodach rozgrywających się w zamkniętych przestrzeniach sięgnął po bardziej stonowaną, "jesienną" kolorystkę.
O dobry poziom poligraficzny zadbało wydawnictwo RM.
Komiks można otrzymać za darmo w urzędzie dzielnicy Bielany. Wcześniej należy wysłać maila na adres bielany.fototeka@um.warszawa.pl i się umówić.
Autorka/Autor: Piotr Bakalarski
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: UD Bielany