Nie osiem ton groźnych dla środowiska odpadów, jak podawano wcześniej, ale aż 21 ton niebezpiecznych substancji zgubił w Bałtyku fiński statek "Linda" - informuje szwedzkie radio. Fińskie władze prowadzą dochodzenie, jak mogło dojść do takiej zguby.
Ładunek fiński frachtowiec płynący z Rotterdamu do Petersburga zgubił w sobotę między wyspami Olandią i Gotlandią. Do wody trafiły trzy kontenery zawierające 8,3 ton substancji sklasyfikowanych jako groźne dla środowiska, 7 ton produktów niebezpiecznych dla organizmów morskich oraz 5,5 ton substancji łatwopalnych.
Ślady znalezione na statku dowodzą, że pojemniki zsunęły się, ponieważ pod ich ciężarem zapadła się konstrukcja kontenera ustawionego pod nimi.
Nie ma śladu po zgubie
Kontenerów, które zapewne osiadły już na dnie morza, szukają szwedzkie służby. Szwedzi do poszukiwań zaprzęgli samolot straży przybrzeżnej, który uzbrojony w radary i kamery ma odnaleźć zgubę.
Według służb na razie w grę nie wchodzą poszukiwania z udziałem płetwonurków. Niebezpieczne substancje mogą spoczywać na głębokości od 70 do 100 metrów, nie zlokalizowano też dokładnego miejsca, w którym mogą znajdować się kontenery.
Apel o ostrożność
Tymczasem służba ochrony wybrzeża zaapelowała do przepływających między Olandią a Gotlandią statków o ostrożność. Między tymi wyspami przepływają m.in. polskie promy Polferries pływające między Gdańskiem a Nynaeshamn.
Śledztwo w sprawie wypadku prowadzą Finowie.
Źródło: sr.se, PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu