57 osób zginęło, a blisko 250 zostało rannych w 11 skoordynowanych zamachach bombowych, do których doszło we wtorek wieczorem w kilku szyickich dzielnicach Bagdadu - poinformowało źródło w irackim ministerstwie spraw wewnętrznych.
Nieco wcześniej minister zdrowia Salih al-Hasnawi informował, że zginęło co najmniej 36 osób, a 320 zostało rannych, jednak 80 proc. z nich mogło już wrócić do domów, ponieważ ich obrażenia nie były poważne.
Inne dane przekazała agencja Associated Press. Powołując się na źródła w szpitalach i policji poinformowała, że w 13 oddzielnych zamachach zginęło nawet 76 ludzi, a rannych zostało 200, a dpa informuje o ponad 100 zabitych i 200 rannych.
Zamachy przez kilka godzin
Seria eksplozji samochodów-pułapek, ukrytych przy drogach ładunków wybuchowych i pocisków moździerzowych zaczęła się około godz. 18.15 czasu miejscowego i trwała kilka godzin. W co najmniej jednym przypadku ładunek zdetonował zamachowiec-samobójca. Do najkrwawszego ataku, w którym zginęło 21 osób, doszło w dzielnicy Sadr City.
- Staliśmy na ulicy, kiedy usłyszałem głośny hałas i zobaczyłem dym i spadające części samochodu - relacjonuje jeden ze świadków. - Rząd mówi, że sytuacja jest pod kontrolą. Gdzie jest ich kontrola? - dodał.
Na razie nikt nie przyznał się do odpowiedzialności za zamachy, jednak ich skoordynowanie, złożoność operacji oraz to, że celem były osiedla szyickie, może wskazywać na powiązanych z Al-Kaidą sunnickich rebeliantów.
Źródło: PAP, tvn24.pl