Bezdomnych Polaków można spotkać w wielu miastach Europy Zachodniej. Rozwinięty system pomocy pozwala im tam żyć bez potrzeby martwienia się o jedzenie czy odzież. Dlatego często nie decydują się na powrót do kraju. Losom koczujących na ulicach Berlina i Rzymu przyjrzał się reporter programu "Superwizjer".
Nie wiadomo, ilu dokładnie bezdomnych Polaków mieszka w stolicy Niemiec. Szacuje się, że jest ich tam kilka tysięcy. Najwięcej spośród wszystkich narodowości.
Niemal codziennie spotyka ich na swojej drodze streetworker Artur Draga, pracujący dla miejskiej organizacji "Stadtmission". - Tutaj jest, jakby nie mówić, łatwiej pić na ulicy. Tutaj nie jest zabronione spożywanie alkoholu na ulicy, jak w Polsce. Nie muszą się nigdzie chować - mówi pan Artur.
- Nie muszą głodować. Jest tyle ośrodków i tyle miejsc, gdzie można się najeść, przebrać. I z tego korzystają - dodaje.
"O pieniądze się nie martwię"
Część z nich przyjechała do Niemiec z zamiarem podjęcia pracy, ale na miejscu padli ofiarami oszustw.
O innych powodach swojej bezdomności mówią niechętnie. Czasem uciekają z kraju przed wymiarem sprawiedliwości lub obowiązkiem alimentacyjnym.
"Jak żyją bezdomni Polacy w europejskich miastach?" cz.2
Na miejscu żebrzą, np. przy bankomatach. Lub zbierają butelki i puszki, wymieniane później na kaucję, tak jak robi pan Marek. - Jestem od 1985 roku na ulicy - mówi w rozmowie z reporterem "Superwizjera". Zaraz dodaje, że bezdomnym stał się jeszcze w Polsce, do Berlina przyjechał w 2013 roku. Czy zamierza wrócić do kraju?
- Może to zabrzmi śmiesznie, ale nie. Bo tak jest łatwiej - mówi naszemu reporterowi. - O pieniądze się nie martwię, bo mam. To czy tamto, mam - tłumaczy. Jego znajomy dodaje, że na ulicy udaje im się zebrać nieraz sto euro dziennie - Stać nas praktycznie na wszystko - podkreśla kolega pana Marka.
Na pytanie o powrót do Polski odpowiada tak samo. - Nie ma takiej możliwości - stwierdza krótko.
"Efekt papieża Franciszka"
W odległym od Polski o dwa tysiące kilometrów Rzymie także nie brakuje bezdomnych Polaków. Stanowią oni jedną z najliczniejszych grup bezdomnych z Europy. Łagodne zimy pozwalają im na przetrwanie, choć w tym roku przed niespodziewaną falą mrozów wielu z nich było zmuszonych się schronić w tworzonych naprędce noclegowniach.
Bezdomnym koczującym na ulicach włoskiej stolicy, pomaga między innymi Massimiliano Signifredi, wolontariusz wspólnoty Sant’Egidio. Jak mówi, nie jest łatwo spotkać niepijącego bezdomnego. - Ale kiedy pierwszą noc spali tutaj, drugiej nocy wracali trzeźwi - opowiada Signifredi.
Dodaje, że wśród Włochów jest wielu chętnych do pomocy. - Można powiedzieć, że jest to efekt papieża Franciszka, który codziennie mówi: trzeba pomagać innym - tłumaczy wolontariusz.
Stałym miejscem na mapie bezdomnych Polaków jest polski kościół św. Stanisława w centrum Rzymu. Tam spotykają księdza Antoniego Pyznara, który pomaga im od lat 80., kiedy przyjechał do Watykanu na studia.
"Jak żyją bezdomni Polacy w europejskich miastach?"- dyskusja w studiu cz.1
Ksiądz Pyznar opowiada, że wielu bezdomnych nie chce wracać do Polski, bo - jak sami tłumaczą - i tak nie znajdą tam pracy. - Jak to nie ma pracy, skoro w telewizji słychać, że w Warszawie ściągają ludzi z Ukrainy, żeby miał kto pracować? - zastanawia się duchowny.
Dodaje jednak, że w Rzymie bezdomnemu niczego nie brakuje. - On na ulicy dostanie rano kanapki, w południe gdzieś w Caritasie coś ciepłego, wieczorem kanapki. W międzyczasie zbierze jedno euro, idzie do sklepu. Jedno euro wystarczy im na kartonik wina i są "happy" - mówi ksiądz.
- Powstaje dookoła Watykanu takie koczowisko ludzi, którzy nic nie robią, żeby poprawić swój status, tylko wykorzystują - dodaje.
"Do czego ja mam wracać?"
- Nie mam do czego wracać w kraju. Do czego ja mam wracać? - pyta jeden z bezdomnych z Rzymu, pan Antoni. - Dwadzieścia lat pracowałem jako instruktor skupu mleka. Mam mieszkanie, ale mleczarnia upadła - wspomina w rozmowie z naszym reporterem.
- Wolę iść od kościoła do kościoła i tu normalnie przeżyć. Spokojnie, bez żadnego kryminału. Chcę się napić? Proszę bardzo, idę i kupuję sobie wino - dodaje.
Ks. Pyznar tłumaczy, że trzeba pomagać bezdomnym, ale pomoc taka powinna być jego zdaniem "wychowawcza". - Ja ci pomogę w tym momencie, bo akurat jesteś w trudnej sytuacji. Ale też powiem ci: weź się do roboty - tłumaczy duchowny.
"Jak żyją bezdomni Polacy w europejskich miastach?"- dyskusja w studiu cz.2
Autor: ts//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer