W pobliżu wielkiego pożaru magazynu budowlanego w Krośnie na Podkarpaciu wykryto w środę alarmowy poziom amoniaku. Do potoku zaś w wyniku akcji gaśniczej dostała się piana, doszło tam do śnięcia ryb. Strażakom udało się już opanować pożar, trwa dogaszanie. W powietrzu nie ma już alarmowego poziomu amoniaku, trwają badania wody.
Pożar wybuchł w części magazynowej sklepu budowlanego w Krośnie w środę rano. W czwartek po południu zastępca dowódcy jednostki ratowniczo-gaśniczej PSP w Krośnie starszy kapitan Mateusz Dębiec przekazał, że strażacy opanowali pożar. - Pożar się nie rozwija, nie rozprzestrzenia, trwa akcja dogaszania, która potrwa jeszcze co najmniej kilkanaście godzin - powiedział.
Jak wyjaśnił strażak, konieczne jest bowiem wydobycie z magazynu na zewnątrz wszystkich palnych materiałów i przelanie ich wodą, aby nie pojawiły się nowe zarzewia ognia. - Dopiero wtedy będzie można powiedzieć z całą pewnością, że pożar został ugaszony - dodał.
Strażacy pobierali wodę m.in. z hydrantów i rzeki Lubatówka. - Wybudowaliśmy dwie magistrale wężowe o długości około 1900 metrów. Przyjechały dwie dodatkowe cysterny: z Tarnowa i Kraśnika, a z Krakowa jedzie agregat oddymiający dużej wydajności - powiedział w czwartek po południu Dębiec.
W akcji uczestniczyło w tamtym momencie ponad 270 strażaków i 77 pojazdów pożarniczych.
"Wykryto alarmowe poziomy zawartości amoniaku"
Służby wojewody przekazały w czwartek, że "w środę, w godzinach 21.30 do 23.00 prowadzono ciągłe pomiary zanieczyszczeń powietrza atmosferycznego w rejonie pożaru. Wykryto alarmowe poziomy zawartości amoniaku w promieniu około 500 metrów od źródła pożaru, nie stwierdzono natomiast zagrożenia poza tym obszarem. Mieszkańcy najbliższej okolicy proszeni są o pozostanie w domach i nie otwieranie okien" - napisano w komunikacie.
W Lubatówce giną ryby
Podkarpacki Urząd Wojewódzki w Rzeszowie poinformował również, że "do potoku Lubatówka spłynęła piana gaśnicza, doszło także do podwyższenia temperatury wody, co mogło doprowadzić do zaobserwowanego śnięcia ryb".
"O zaistniałej sytuacji został powiadomiony sztab kierujący działaniami ratowniczymi. Woda została pobrana do badań" – poinformował w swoich mediach społecznościowych urząd wojewódzki.
Jak podał portal krosno112.pl, wojewoda na wniosek jasielskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Rzeszowie podjęła decyzję o ustawieniu na Lubatówce zapór sorpcyjnych.
Sytuację w mediach społecznościowych opisał też Okręg PZW w Krośnie.
"Brudna, spieniona woda dociera do Wisłoka. Na moście na ul. Piłsudzkiego widać dziesiątki ryb uciekających w dół Lubatówki do Wisłoka. Woda powyżej jest brunatno-czarna. Ryby próbują jeszcze walczyć o życie... Padają jednak nawet bezkręgowce, np. pijawki. Wszędzie widać śnięte ryby" - czytamy we wpisie na Facebooku.
WIOŚ: nie ma już alarmowych poziomów amoniaku
Rzeczniczka WIOŚ w Rzeszowie Katarzyna Piskur w piątek (12 lipca) poinformowała, że jeśli chodzi o jakość powietrza, w czwartek w godzinach popołudniowych (około godz. 13) przeprowadzone zostały kolejne badania.
- W tym samych punktach pomiarowych nie stwierdzono alarmowych poziomów amoniaku i innych niebezpiecznych substancji - mówi nam.
Trwają badania wody
Natomiast jeśli chodzi o śnięte ryby w Lubatówce, wciąż prowadzone są badania.
- Wstępne wyniki badania wód powierzchniowcych wskazują na niskie natlenienie wody, co jest zrozumiałe z uwagi na akcję gaśniczą oraz warunki atmosferyczne. Wyniki badań fizykochemicznych będą natomiast znane w ciągu kilku dni - zaznacza Piskur.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Darek Delmanowicz