Mężczyzna został odnaleziony przez ekipę pogotowia ratunkowego przypadkowo, gdy nietrzeźwy leżał w trawie. Zabrany do placówki medycznej został przebadany. Jak mówią lekarze, nie stwierdzono wskazań, aby przyjąć go na oddział.
- Pacjent był krążeniowo i oddechowo wydolny. Miał ciśnienie tętnicze, miał tętno. On był pijany. Nie ma bezpośredniego wskazania, aby przyjmować każdego pijanego do oddziału wewnętrznego. Nawet, jeżeli jest ciężko chory - tłumaczy pracownik szpitala w Stargardzie Szczecińskim.
Pracownik szpitala w Stargardzie Szczecińskim uważa, że lekarze zrobili co mogli.
Odmówił leczenia
Pracownicy szpitala podkreślają, że pacjent miał zaproponowany tryb leczenia, na które "swoim postępowaniem nie wyraził zgody".
Mężczyzna był poważnie chory. Miał rozpoznany nowotwór krtani i języka, co stwierdzono tydzień wcześniej, gdy był w szpitalu. Wtedy, po zbadaniu, został odesłany na leczenie do szczecińskiej placówki medycznej, gdzie miał być poddany dokładnym badaniom. Na leczenie się jednak nie stawił. - Kilka dni wcześniej był skonsultowany w klinice i widocznie nie chciał się leczyć w taki sposób - twierdzą.
Bezdomny z mieszkaniem
Pracownicy opieki społecznej podkreślają, że starali się wielokrotnie pomóc choremu. Bo choć nie był bezdomny (miał mieszkanie), to taki tryb życia prowadził.
Lekarze podkreślają, że nie mogli pomóc komuś, kto tej pomocy nie chciał. Jednak gdy nie został przyjęty na oddział, i znalazł się w noclegowni okazało się, że jego stan pogorszył się na tyle, że powinien zostać przewieziony z powrotem do szpitala. Niestety było za późno. Mimo pomocy lekarzy, pacjent zmarł.