„Echa” – Wojciech Bonowicz sięga tu po przeżycia z dzieciństwa, pisze pozornie prosto, ale jednocześnie odkrywa potencjalność świata, siłę milczenia czy pamięci. Lekcja życia i lekcja umierania.
Rozpięte między teraźniejszością a przeszłością, konkretem i echem, nadmiarem i pustką krajobrazu, dążeniem do samotności i dążeniem do życia z ludźmi wiersze Bonowicza odwołują się najważniejszych problemów współczesnej tożsamości.
Jego najnowszy tom stanowi zapis objawienia, jakiego człowiek może doświadczyć w zupełnie nie-ekscytującym krajobrazie – tak o „Echach” pisze Wojciech Ligęza. Zwykłość, codzienność i wpisane w nie doświadczenie metafizyczne, zderzenie ze światem, rodzaj objawienia to najważniejszy temat Bonowicza. Tytuł tomu zapowiada właściwie wszystko, podkreśla rozpływanie się zjawisk interesujących poetę, ich nieuchwytność, wymusza skupienie konieczne, by usłyszeć, uchwycić echo.
Zasadniczym doświadczeniem człowieka w perspektywie autora jest poszukiwanie konkretu, przeciwstawione właśnie rozpływaniu się rzeczywistości, jej mglistości i nie wypowiadalności. Skupienie zatem, wyostrzenie wzroku niezbędne jest w obcowaniu ze światem, mglistości przeciwstawia się mnożenie szczegółów:
Echa drugie
Idą dzieci ścieżką o świcie do kogo są podobne?
Jak kamyki rzucane w trawę jak ząbki w pudełku.
Są bardzo małym zbiorem na wielkim rozedrganym świecie
Wśród mrówek i jarzębin wspinają się na miejsca.
Wiatra pod nogi im sypie piasek z wielkiego kotła.
Uczą się już odróżniać drzewa i nazwy drzew.
Unoszą wysoko głowy jakby wypatrywały zwiadowców
Zawsze po drugiej stronie oczekuje ciekawsza lekcja.
Bonowicz lubi sytuacje, gdy człowiek zostaje wytrącony ze swojego naturalnego rytmu, gdy nie ma maski. Jego bohaterów męczy melancholia, niemoc twórcza, wpatrują się w przestrzeń, poszukując jakiegoś głębszego sensu:
Budzi się o jedenastej. Nie ubierając się
Wstaje z łóżka zapala papierosa nago
Staje w oknie. Wzgórza są puste na drodze
Nie ma nikogo i nikt nie zajechał pod dom.
W wierszu „Warszawa” Bonowicz pisze wprost „Przez całe popołudnie osiąga równowagę”. Nie można jej jednak osiągnąć, gdy pozostaje się w sferze tego, co materialna, widzialne, łatwe do nazwania. Poeta kieruj wzrok właśnie ku tej mglistości świata, ku metafizyce, wykracza poza bezpośrednie doświadczenie, szuka klucza do głębszych poziomów. Rozbieranie się, zamykanie drzwi, izolowanie się od świata, wpatrywanie w ciemność i w dal, ulewanie krwi.
Źródło zdjęcia głównego: Fundacja Wisławy Szymborskiej