"Ulicznicy" z Sopotu niosą pomoc

"Ulicznicy"  z Sopotu niosą pomoc
"Ulicznicy" z Sopotu niosą pomoc
Źródło: TVN24
Wtorek, 26 sierpnia Szukają ludzi z problemami. Na swojej drodze spotykają dzieciaki na gigancie i takich, którzy w bezdomności tkwią od wielu lat. Szanują wszystkich - tych, którym w życiu nie wyszło i tych, którzy sami zadbali o to, żeby się stoczyć. Motywują do zmiany, pokazują, że można żyć inaczej...

Swoją pracę streetworkerzy zaczynają wieczorem. Na ulice Sopotu wychodzą około 19:00. Pomagają tym, którzy tej pomocy potrzebują. Tłumaczą, jak zmienić życie na lepsze i pokazują, że małym nakładem sił można pokonać swoją bezdomność i przestać pić czy ćpać.

Wiele osób chce przyjąć pomoc, ale nie wszystkim udaje się wytrwać w postanowieniu zmiany losu. Streetworkerzy pokazują tym ludziom, że można coś w życiu zmienić.

Najważniejszy pierwszy kontakt

Mają swoje ustalone trasy i są przeszkoleni. Nie mają żadnych oznaczeń, specjalnego stroju, ze sobą zabierają tylko apteczkę i środki higieniczne.

Pierwszy przystanek to dla nich sopockie planty. Streetworkerzy spotykają "starych znajomych", pomagają im od początku i dobrze znają swoich podopiecznych. - Najważniejszy jest pierwszy kontakt z człowiekiem, kiedy się podejdzie, uśmiechnie i przywita. Na pewno osoba bezdomna z taką reakcją nie spotyka się na codzień - mówi Justyna Rozbicka, koordynatorka streetworkingu w Sopocie.

Informują, opatrują rany

Niosą pomoc tym, dla których w wielu przypadkach zabrakło życiowego szczęścia. Opatrują rany, radzą i rozdają ulotki z informacjami potrzebnymi dla bezdomnych. Streetworkerzy wiedzą też o miejscach, gdzie można zgłosić się na odwyk, zatrzymać na noc, umyć się czy zmienić ubranie.

Udzielają wsparcia emocjonalnego

Streetworkerzy informują także osoby bezdomne, na jaką pomoc mogą liczyć. Mówią o zagrożeniach związanych z bezdomnością. Podejmują również interwencję w sytuacjach kryzysowych, aktywizują osoby bezdomne do zmiany sposobu życia oraz udzielają im wsparcia emocjonalnego.

Wielu z nich swoim podopiecznym pomaga już kilka lat. - Zaczęliśmy chodzić, docierać do ludzi, szukać ich, rozmawiać, przekonywać, proponować inne rozwiązania, niż siedzenie na ławce - mówi Rozbicka. Według niej, praca ta wymaga odpowiednich predyspozycji i wiele cierpliwości.

- Ważna jest otwartość na pewne sytuacje, umiejętność radzenia sobie z kryzysem, ze stresem, bo często, kiedy my spacerujemy w godzinach nocnych, różne rzeczy mogą się zdarzyć - dodaje Rozbicka.

I choć czasem nie tylko kwestia dotarcia do ludzi bywa kłopotliwa, bo zdarzają się niebezpiecznie sytuacje, chęć pomocy jest silniejsza.

Czytaj także: