Dopiero niedawno Jerzy Janowicz wrócił na kort po wielomiesięcznej przerwie, z Gillesem Mullerem walczył jak lew, ale do drugiej rundy olimpijskiego turnieju nie awansował. Po meczu poprosił kibiców o zrozumienie, zapowiedział poprawę, a na dowód, że dał z siebie wszystko pokazał poranioną dłoń.
Ostatni raz na poważnie Janowicz grał w styczniu w Australian Open. Tam wystąpił w jednym meczu, bo odezwała się u niego niewyleczona kontuzja kolana i łodzianin musiał sobie zrobić dłuższą przerwę.
Na kort wrócił w lipcu. Miał niewiele czasu, żeby przygotować się do igrzysk.
Było ryzyko, że nie wróci na kort
W niedzielę, po 2,5-godzinnej wojnie, musiał uznać wyższość wyżej klasyfikowanego Luksemburczyka (w rankingu ATP Muller jest 37., Janowicz - w drugiej setce). Wstydu nie przyniósł. Zwłaszcza na moment kariery, w jakim się znalazł. "Przegrałem ze świetnym tenisistą. Dałem z siebie wszystko. Jeszcze trzy miesiące temu było duże ryzyko, że nie będę mógł wrócić do tenisa" - przypomniał po porażce we wpisie na jednym z portali społecznościowych. Na potwierdzenie, jak się poświęcał w niedzielę, tenisista pokazał zdjęcie prawej dłoni, mocno poranionej, dosłownie z odciskiem na odcisku. Po nieudanych igrzyskach wraca do Europy. Chce zagrać w jednym z turniejów i będzie się przygotowywał do wielkoszlemowego US Open w Nowym Jorku. "Dziękuję za wsparcie i do zobaczenia na korcie. Następny cel - US Open" - napisał na koniec.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Jerzy janowicz (@jerzy_janowicz_official) 7 Sie, 2016 o 11:57 PDT
Gilles Mueller (Luksemburg) - Jerzy Janowicz (Polska) 5:7, 6:1, 7:6 (12-10)
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl