Do tego sektora na stadionowych trybunach zwykłym śmiertelnikom wejść się nie uda. Z loży VIP-ów i widać najlepiej i zaplecze w postaci bufetu najlepsze. Jednak, jak mówi Lech Wałęsa, "atmosfera trochę sztywna". Sprawdziła to reporterka "Polski i Świata".
Aby otrzymać zaproszenie od UEFA nie wystarczy być na przykład zwykłym posłem PO. Jak mówi Andrzej Halicki, znany poseł partii rządzącej, on sam siedział gdzieś około 40 rzędu.
Strefa specjalna
Usiąć bliżej, w upragnionej loży VIP, mogła na pewno dziesiątka wyselekcjonowanych przez UEFA. W tej grupie umieszczono byłych i obecnego prezydenta, marszałek Sejmu, premiera, wicepremiera i najważniejszych ministrów. Każdy z nich mógł na dodatek zabrać osobę towarzyszącą.
Rozdziałem pozostałej puli około 200 VIP-owskich biletów zarządzały wspólnie Kancelarie Prezydenta, Premiera i Parlamentu. Bój o nie był podobno bardzo zacięty, bowiem chętnych polityków było zdecydowanie więcej.
A czy warto zdobyć wejściówkę do loży VIP-ów? Jak mówi Lech Wałęsa, atmosfera w takich lożach panuje raczej "sztywna", ale sytuację ratują niektórzy bardziej krewcy politycy, którzy dają upust emocjom. W rezerwie zawsze jest udanie się do specjalnego bufetu. - No i jakieś piwko, jakieś jedzenie dobre - zachwala były prezydent.
Na piątkowym meczu Grecji z Niemcami w Gdańsku chętnych do zasiadania w loży dla VIP-ów może być jeszcze więcej. Nieczęsto jest możliwość kibicowania między innymi z Angelą Merkel.
Autor: mk//bgr/k / Źródło: tvn24