Snajper "Wojskowych", który z powodu interwencji Tosika nie zagra przez pół roku, przyznał, że rywal zadzwonił do niego po meczu z przeprosinami, ale nawet ten gest nie zmniejszył żalu Saganowskiego. Są słabsi, więc faulują- To nie było czyste wejście. Zadzwonił do mnie i przeprosił za ten faul, ale to nie był atak na piłkę. W futbolu często tak jest, że drużyna, która nie może dorównać rywalowi pod względem poziomu, popełnia brutalny faul. W Białymstoku ja stałem się jego ofiarą - powiedział "Gazecie Wyborczej".Jeszcze większe pretensje Saganowski miał do Tomasza Musiała, sędziego, który prowadził to spotkanie. Arbiter za atak Tosika nie tylko nie pokazał piłkarzowi "Jagi" kartki, ale nawet nie podyktował rzutu wolnego. W rozmowie z portalem weszlo.com Tomasz Musiał przyznał jednak, że jego decyzja była błędna.Sędzia przyznał się do błędu- Popełniłem duży błąd, bo widziałem tylko atak Tosika jedną nogą na piłkę, która po chwili poleciała do boku. Powinien być i faul, i kartka. Naprawdę bardzo mi przykro z powodu tej kontuzji i tak długiej przerwy, jednak proszę pamiętać, że to nie ja ją spowodowałem, nie ja zrobiłem krzywdę. Ja tylko źle oceniłem całą tę sytuację - podkreślił arbiter.
Autor: . / Źródło: ekstraklasa.tv