Po raz pierwszy w historii piłkarskich mistrzostw świata przydała się technologia goal-line. Być może dzięki nowemu systemowi uniknięto kolejnej sędziowskiej kompromitacji.
Po serii wpadek z arbitrami w rolach głównych zaczęto się zastanawiać, czy piłkarzy na brazylijskim turnieju nie przyćmią przypadkiem panowie z gwizdkami i chorągiewkami.
W meczu Francji z Hondurasem pomyłki już nie było. Niewykluczone, że pomogła w tym technologia goal-line (niewykluczone, bo nie wiadomo, jaką decyzję sędzia by podjął, gdyby musiał liczyć na siebie i asystentów), system fotokomórek umieszczonych w bramce i elektroniczny chip w piłce, który pierwszy raz w historii zastosowano we właściwy sposób. Wcześniej bowiem w Brazylii używano go w absurdalnych momentach, gdy nie było żadnych wątpliwości, czy piłka przekroczyła linię bramkową.
Prawie hat-trick
W drugiej połowie spotkania po strzale Karima Benzemy błąd popełnił bramkarz Hondurasu Noel Valladares, który próbował wygarnąć piłkę z bramki. Nowa technologia nie zawiodła - dzięki specjalnemu zegarkowi sędzia dostał sygnał, że futbolówka przekroczyła białą linię i wskazał na środek.
Gol na 2:0 zaliczono na konto niefortunnie interweniującego bramkarza. Wynik meczu ustalił Benzema, któremu niewiele zabrakło do hat-tricka, bo napastnik Realu Madryt otworzył również francuskie strzelanie w Porto Alegre.
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl