Już tylko dwie kolejki dzielą nas od zakończenia sezonu zasadniczego w T-Mobile Ekstraklasie. Potem zespoły zostaną podzielone na dwie grupy - mistrzowską i spadkową, a ich dorobek punktowy podzielony przez dwa. Reformę rozgrywek mocno krytykuje trenujący od trzech tygodnii z pełnym obciążeniem napastnik Legii Marek Saganowski.
Legia po pokonaniu Lecha (1:0) ma nad poznańskim zespołem 10 punktów przewagi i 12 nad Wisłą, która w poniedziałek przegrała na wyjeździe z Zagłębiem1:3.
- Jak się samemu wygrywa mecze, to nie trzeba oglądać się na rywali. Wypracowaliśmy sobie dużą przewagę, ale szkoda, że ktoś wymyślił taki system rozgrywek jak obecny. Jednak musimy się z tym zmierzyć - powiedział 35-letni napastnik.
Wracają złe wspomnienia
Do zakończenia rundy zasadniczej pozostały dwie kolejki. Potem punkty zostaną podzielone, na czym najbardziej straci Legia.
- Dla mnie ten system to parodia. Cały czas mówi się o najlepszych ligach świata, a wymyślane jest coś, co w ogóle nie ma przełożenia w Europie. Poziom piłki może się podnieść tylko poprzez zatrudnianie w klubach dobrych zawodników i zapewnienie odpowiedniej infrastruktury nie tylko pierwszej drużyny, ale także młodzieży - ocenił popularny "Sagan".
Według starych zasad, podopieczni Henninga Berga zdobycie tytułu świętowaliby już w sobotę.
- Dla mnie to jest kradzież, bo zawodnicy ciężko wypracowali te punkty, a ktoś je po prostu zabiera. Pamiętam, że w 2002 roku z Odrą Wodzisław prowadziliśmy w lidze ze sporą przewagą. Jednak po podziale punktów przegraliśmy jeden mecz i spadliśmy na piąte miejsce. W tej sytuacji rozgrywki ligowe tak naprawdę rozpoczną się dopiero po tym jak zostaniemy okradzeni z punktów. Siedem ostatnich kolejek wszystko rozstrzygnie - podkreślił Saganowski.
Saganowski we wrześniu doznał poważnej kontuzji kolana. Dopiero od trzech tygodni trenuje z pełnym obciążeniem. W tym sezonie strzelił trzy bramki w ekstraklasie.
Źródło: ekstraklasa.tv