Wtorek, 22 lutegoLibia to jeden z głównych europejskich partnerów w handlu ropą. Trwające w tym kraju walki wstrzymały istotną część wydobycia. Komentatorzy ostrzegają, że może to doprowadzić do kryzysu energetycznego.
Libia jest dla Europy znaczącym graczem na rynku ropy i gazu. Dlatego wydarzenia w tym kraju uważnie śledzą światowe rynki. Azjatyckie giełdy już zareagowały na sytuacje w Libii znaczącymi spadkami cen akcji. Cena ropy wzrosła do 93 dolarów za baryłkę. – To co się dzieje na rynkach jest bardziej oznaką niepewności inwestorów aniżeli wynikiem braku surowca – podkreśla Paweł Nierada, ekspert do spraw energetyki z Instytutu Sobieskiego. – Wszystko zależy od tego jak długo niespokojna sytuacja w Libii się utrzyma. Jeśli zajmie to kilka miesięcy możemy dojść do kryzysu energetycznego – podkreśla Nierada. Międzynarodowe koncerny, które od lat obecne są w Libii już mają problemy. Przedstawiciele niemieckiego giganta energetycznego Wintershall przyznali, że dzienne wydobycie ropy spadło o 100 tys. baryłek, a BP zawiesiło przygotowania do próbnych wierceń ropy naftowej i gazu. Rzecznik koncernu oświadczył, że personel, który nie jest niezbędny do utrzymania niezbędnych prac zostanie wycofany.
Roponośne pola
Libia posiada największe udokumentowane złoża ropy naftowej w Afryce, które stanowią 3,3 proc. złóż światowych. Na terenie Libii ulokowane jest także 0,8 proc. światowych zasobów gazu ziemnego. – Libia z pewnością jest poważnym graczem na światowym rynku surowców. Eksportuje 4 proc. światowej ropy – komentuje Andrzej Szczęśniak, niezależny ekspert energetyczny. Od 2003 roku, kiedy zniesiono embargo gospodarcze i polityczne sankcje wobec Libii, pierwszym sektorem gospodarki, który zaczął dynamicznie się rozwijać był właśnie sektor ropy naftowej i gazu.
Możliwość sprzedaży gazu stwarza istniejący od 2004 r. jedyny podmorski gazociąg łączący północno-zachodnią Libię z włoską Sycylią (Greenstream) i terminal LNG w Marsa El Brega. Złoża są jednocześnie kluczowym źródłem przychodu dla reżimu Muammara Kadafiego. Prawie 70 proc. libijskiego produktu krajowego brutto pochodzi z eksportu surowców energetycznych, z czego większość do Europy. Państwa UE importują głównie z Libii i Algierii ok. 15 proc. swego zapotrzebowania. Włochy, których gospodarka opiera się na imporcie surowców energetycznych, gotowe są do użycia strategicznych rezerw gazu jeśli dostawy z Libii będą wstrzymane. Tylko do Włoch wysyłane jest prawie 40 proc. całkowitego libijskiego eksportu ropy. Na drugim miejscu są Niemcy z 10 proc. A na kolejnych pozycjach Francja (8,4 proc.) i Hiszpania (7,9 proc.).
Na razie spokojnie
Czy sytuacja w Libii przełoży się na ceny ropy w Polsce? Eksperci na razie uspokajają. – Dziś jeszcze nie odczuwamy zmian cen i jest mało prawdopodobne, by w najbliższym czasie coś się zmieniło – uspokaja Szczęśniak. Jednak zdaniem komentatorów wszystko zależy od tego, ile czasu to potrwa oraz jaki będzie ciąg dalszy libijskiej rewolucji. - Im dłużej zamieszanie się utrzymuje, tym gorzej dla rynków. Kluczowa jest teraz możliwość przeniesienia zamieszek do innych krajów, w tym przede wszystkim Arabii Saudyjskiej – komentuje Paweł Nierada z Instytutu Sobieskiego.
pk/ps