Nie tak miało wyglądać pożegnanie polskich piłkarzy z mundialem. Biało-Czerwoni pokonali w Wołgogradzie Japonię 1:0, ale ich postawa w końcówce meczu pozostawia ogromny niesmak. Teraz się tłumaczą. - Nie tak powinno to wyglądać - mówią niemal jednym głosem.
Polacy w ostatnim meczu nie walczyli już o nic. I skromne 1:0 w końcowych minutach wyraźnie ich zadowalało. Chęci dalszej walki nie było za grosz, a Japończykom w to graj. Wynik meczu Senegalu z Kolumbią układał się tak, że Azjaci, mimo porażki, gwarantowali sobie awans.
Czekał, czekał i nic
Jedni byli z siebie zadowoleni, drugim już nie zależało. I wyszła z tego komedia, obrazki absurdalne, zupełnie niepasujące do meczu mistrzostw świata.
Wszystko dopełniła sytuacja ze zmianą Jakuba Błaszczykowskiego. Zmianą, do której ostatecznie nie doszło.
A wyglądało to tak: Kuba do wejścia gotowy był w 87. minucie. Miał zaliczyć 101. i być może ostatni występ w koszulce narodowej. Czekał i czekał, ale przerw w grze nie było. Japończycy, nie chcąc ryzykować, spokojnie wymieniali podania na własnej połowie (przez ostatni kwadrans wymienili ich 118). A Polacy? Tylko się przyglądali. O próbie odbioru, wybiciu piłki w aut, by doprowadzić do zmiany, nie pomyślał nikt. Widząc to do akcji wkroczył Nawałka. Nakazał usiąść na murawie Kamilowi Grosickiemu. Ale i to nie poskutkowało, chwilę później rozbrzmiał ostatni gwizdek. Błaszczykowski tylko spuścił głowę i odwrócił się od boiska.
"Sorry"
Patrzyło się na to strasznie. Po meczu piłkarze próbowali sytuację wyjaśniać.
- Moje prywatne zdanie jest takie, że podobne rzeczy nie powinny mieć miejsca. Szczególnie na takiej imprezie, jaką są mistrzostwa świata. Mam świadomość, że Japończycy wiedzieli, co się dzieje w drugim meczu, ale to nie usprawiedliwia tego, żebyśmy my się tak zachowywali. Za ostatnie kilka minut jedno wielkie sorry, bo tak być nie powinno - mówił po meczu Łukasz Fabiański, jeden z niewielu piłkarzy, który po mistrzostwach nie może sobie wiele wyrzucić.
Wtórował mu Grosicki. - Końcówka to kabaret! - złościł się.
- Końcówka meczu była dziwna… - to z kolei słowa kapitana Roberta Lewandowskiego. Swoje dorzucił też strzelec jedynego gola Jan Bednarek. - Dziwna końcówka, nigdy w takiej nie występowałem - stwierdził obrońca Southampton.
Absurd sytuacji widzieli wszyscy. No prawie. - Końcówka? Prowadziliśmy grę i osiągnęliśmy cel! - Nawałka zdawał się być zadowolony.
- Zawsze, jeśli jest zrealizowany cel, jesteśmy zadowoleni. Dla nas liczą się trzy punkty. Owszem, ten wynik satysfakcjonował Japończyków, natomiast my cały czas mieliśmy w planie w niskim pressingu. Przyjmowanie przeciwnika na swojej połowie i wyprowadzanie kontr. Jeżeli prowadzimy 1:0, to strategia się nie zmienia. Drużyna Japonii jest bardzo dobra, dlatego powiedzieliśmy sobie w szatni, żeby gra była konsekwentna - dodał.
Autor: pqv / Źródło: sport.tvn24.pl