To nie tak miało wyglądać. Nasi kulomioci bez medalu zakończyli zmagania w finale olimpijskiego konkursu pchnięcia kulą. Złoty medalista igrzysk w Pekinie i Londynie Tomasz Majewski zajął szóste miejsce. Do ścisłego finału nie awansował Konrad Bukowiecki.
Dwukrotny mistrz olimpijski, który już wcześniej zapowiadał, że obecny sezon jest jego ostatnim w karierze, tym razem nie był faworytem. Zarówno w Pekinie jak i Londynie by stanąć na podium trzeba było osiągać odległość powyżej 21 m (miał odpowiednio 21,89 i 21,51), a w tym sezonie tej bariery nie udało mu się jeszcze przekroczyć. Jego najlepszy rezultat to 20,84. Nieco lepszymi wynikami mógł się pochwalić Bukowiecki - 21,14. W światowym rankingu dawało mu to dziesiąte miejsce. Mimo debiutu na igrzyskach, 19-latek mówił, że nie zamierza zadowolić się samym występem w Rio de Janeiro.
Już poranna sesja eliminacyjna, w której wystartowało 33 zawodników, pokazała, że brakuje im sporo do dobrej dyspozycji. Odpadł w nich Michał Haratyk. Wynik 19,97 dał 18. miejsce. Do finału, zgodnie z przypuszczeniami, awansowali Bukowiecki, który uplasował się na szóstej pozycji z wynikiem 20,71 oraz siódmy Majewski - 20,56.
Forma nie ta
Niestety, w finale było jeszcze gorzej. Obaj Polacy spalili swoje dwie próby. Klasą dla siebie był zwycięzca eliminacji Amerykanin Ryan Crouser, który pchnął na odległość 22,26. To najlepszy wynik na świecie w tym sezonie.
Polakom pozostała walka o być, albo nie być. W decydującej próbie Bukowiecki znów poszedł na całość, ale znów nie wyszło. Spalił po raz trzeci i ciche marzenia o brązowym medalu musiał odłożyć na następne igrzyska - w Tokio za cztery lata.
Plamy nie dał dwukrotny mistrz olimpijski. Odległość 20,72 dała mu szóste miejsce po trzech seriach olimpijskiego konkursu.
Zanim Polak podszedł do czwartej i piątej próby, gestykulował, miał pretensje do sędziów, wyraźnie narzekał na kulę. Nie wpłynęło to na niego dobrze. Dwukrotnie spalił. Udało się za trzecim razem. Jego ostatnia olimpijska próba poszybowała na odległość 20,52.
Samego siebie przeszedł Crouser, który wynikiem 22,52 pobił rekord olimpijski i zgarnął złoty medal. Drugie miejsce zajął jego rodak Joe Kovacs, a trzecie Nowozelandczyk Thomas Walsh.
Autor: lukl / Źródło: sport.tvn24.pl