Francuski biathlonista Martin Fourcade został mistrzem olimpijskim w biegu ze startu wspólnego na 15 km. To jego drugie złoto wywalczone w Pjongczangu, wcześniej triumfował w biegu na dochodzenie. W niedzielę na finiszu pokonał Niemca Simona Schemppa.
Walka toczyła się do samego końca. Zawodnicy finiszowali jednocześnie, z tym samym czasem. O kolejności zadecydował fotofinisz. Fourcade na mecie uderzał pięścią w śnieg, myśląc, że po raz trzeci z rzędu bieg masowy igrzysk skończy "tylko" ze srebrem.
Pierwszy raz na podium stanął osiem lat temu w Vancouver. Drugi był też w Soczi, wtedy minimalnie przegrał z Norwegiem Emilem Svendsenem.
- Przegrałem o trzy centymetry. Myślałem, że to się powtórzy. Wygrałem w karierze wiele ważnych biegów, jestem z tego dumny, ale przydarzyło mi się też kilka spektakularnych porażek. Pierwsze miejsce po tak zaciętym sprincie to coś o czym marzy każdy sportowiec - przyznał Fourcade.
Francuz, który zdominował w ostatnich latach zawody Pucharu Świata, wywalczył szósty medal olimpijski w karierze. Został najbardziej utytułowanym francuskim sportowcem zimowych dyscyplin.
Dobry biegowo
Wśród 30 biathlonistów, którzy startowali w niedzielę, ani jeden nie zaliczył bezbłędnego strzelania. Francuz pomylił się dwa razy - przy pierwszym i ostatnim podejściu. Po raz kolejny błysnął biegowo, bo po pierwszej wizycie na strzelnicy spadł na 19. lokatę.
29-letni Niemiec zdobył pierwszy medal olimpijski w karierze. - Gdybyśmy mieli do pokonania jeszcze jakieś pięć metrów, pewnie by mi się udało pokonać Martina, ale i tak jestem bardzo szczęśliwy - przyznał. Decydujące było ostatnie strzelanie. Na polach obok siebie ustawili się Fourcade, Schempp i Lesser. Cała trójka miała bezpieczną przewagę nad pozostałymi rywalami. Każdy z nich mógł sobie pozwolić nawet na jedno pudło, by i tak być nadal na pozycji medalowej. Lesser pomylił się dwa razy, pozostała dwójka po razie. Wiadomo było zatem, że złoto i srebro zostały rozdane. Pytanie było tylko o to, kto dobiegnie do mety jako pierwszy.
Walka o brąz otworzyła się także dla innych zawodników. Wykorzystał to jeden z najbardziej doświadczonych Norweg Emil Hegle Svendsen. Polacy - Grzegorz Guzik i Andrzej Nędza-Kubiniec - nie zakwalifikowali się do ostatniej indywidualnej konkurencji igrzysk.
Autor: TG / Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA