Portugalczyk prowadzący reprezentację Grecji skarżył się po meczu, że arbiter stosował podwójne standardy. Sam po kłótni z arbitrem został wyrzucony na trybuny i nie mógł oglądać decydującego konkursu jedenastek wraz ze swoimi podopiecznymi. W nich Kostaryka wygrała 5:3.
Jak wyjaśniał Santos, poszło o miejsce, w którym piłkarze odpoczywali przed dogrywką. - Sędzia podszedł do mnie i stwierdził, że nie mogę przebywać na murawie, że wraz z rezerwowymi musimy się cofnąć za linię - relacjonował Portugalczyk. - Wskazałem na drugą stronę, cały zespół Kostaryki znajdował się na boisku - przypominał.
"Bo jestem Portugalczykiem?"
Podobna sytuacja miała mieć miejsce przed samymi karnymi. Do trenera znów podszedł Williams. - Kostarykańczycy całą drużyną zebrał się na murawie, a sędzia podszedł do mnie i powiedział, że nie mogę pójść dalej. Zapytałem: dlaczego? Czy ja wyglądam inaczej niż oni? Czy to dlatego, że jestem Portugalczykiem? - emocjonował się Fernando Santos.
Sugerowanie rasistowskich zachowań najwidoczniej nie spodobało się Australijczykowi. - Powiedział, że nie mogę w ten sposób do niego mówić. A później... po prostu kazał mi zejść do szatni. Więc poszedłem - komentował selekcjoner reprezentacji Grecji. A właściwie były selekcjoner. Santos potwierdził swoją dymisję. - Grecja ma nowego trenera - powiedział tajemniczo. Wróbelki ćwierkają, że po mistrzostwach funkcję tę przejmie Włoch Claudio Ranieri.
Autor: bucz / Źródło: sport.tvn24.pl