Kolejne problemy z basenem, na którym olimpijczycy rywalizują w skokach do wody. Najpierw zaniepokoił kolor wody, w piątek konieczne było zakazanie wstępu na arenę. Powód? Nieprzyjemny zapach.
Obiekt Maria Lenk Aquatics Centre wzięto pod lupę w środę, gdy okazało się, że przez noc woda zmieniła kolor na zielony. Sportowcy się zaniepokoili. Tom Daley, jeden z najlepszych specjalistów od skoków do wody, pokazał publicznie, czym różni się basen od tego, w którym grają waterpoliści.
Ermmm...what happened?! pic.twitter.com/pdta7EpP2k
— Tom Daley (@TomDaley1994) 9 sierpnia 2016
Organizatorzy uspokajali. Winne są glony, tłumaczyli. Zapewnili też, że olimpijczycy mogą spać spokojnie i ich zdrowiu nic nie zagraża.
Basen zamknięto
Tymczasem w piątek odnotowano kolejne problemy na olimpijskiej arenie z wodą. Skoczkowie nie mogli trenować, bo basen zamknięto. Fakt zatrzaśnięcia drzwi przed sportowcami potwierdził rzecznik komitetu organizacyjnego Mario Andrada, ale o powodach nie chciał mówić. Więcej dowiedzieć się można od zawodników. Niemiec Stephan Feck zaprezentował zdjęcie z basenu. Może barwie wody bliżej jest do normy, ale z fotografii można wywnioskować, że coś dziwnego dzieje się z wydobywającym się z areny zapachem. "Śmierdzi. Jakby ktoś puścił bąka" - skwitował Feck.
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA, Facebook