W końcu zaskoczyło. Polscy szczypiorniści zagrali przeciwko Chorwacji jedno ze swoich najlepszych spotkań w ostatnich latach, dzięki czemu już w piątek staną przed szansą walki o finał igrzysk olimpijskich. - Byłem tak skoncentrowany, że nie pamiętam nawet, co było na meczu - przyznał szalejący w bramce Piotr Wyszomirski. - Na razie się nie podniecamy, bo nic nie mamy - dodał Karol Bielecki.
Polacy wygrali 30:27, co trzeba uznać za ogromną niespodziankę. Do ćwierćfinału nasi zawodnicy awansowali przecież niejako na kredyt. W grupie wygrali tylko dwa spotkania, a ich dalszy udział w turnieju to także zasługa rozstrzygnięć w innych spotkaniach.
Trafili z "tym czymś"
Dziś o tym wszystkim można już zapomnieć. Biało-Czerwoni pokonali Chorwatów w wielkim stylu. - W końcu zaskoczyły pewne elementy, które ciężko trenowaliśmy. Wcześniej były pytania dlaczego gramy w ten sposób. Cały czas trenowaliśmy ustawienia, ale ciągle tego czegoś brakowało. W końcu trafiliśmy z tym czymś - powiedział po pojedynku Adam Wiśniewski. Polacy nie mieli słabych punktów. Pod naszą bramką zaporę nie do przejścia stanowił Piotr Wyszomirski. Golkiper węgierskiego Pick Szeged zatrzymywał Chorwatów w najważniejszych momentach, broniąc ostatecznie aż 15 rzutów i popisując się świetną 48-procentową skutecznością. - Byłem tak skoncentrowany, że nie pamiętam nawet, co było na meczu. Modliłem się przed nim, w trakcie i prosiłem jeszcze Sławka Szmala, żeby się modlił. Można powiedzieć, że wymodliliśmy to zwycięstwo - przyznał Wyszomirski.
Bombardier nie zawiódł
Polski bramkarz zgodził się, że rozegrał kapitalne zawody, jednak jego zdaniem zwycięstwo było możliwe dzięki świetnej postawie zespołu w ofensywie. Tego ewidentnie brakowało w poprzednich starciach. Jednym z nielicznych zawodników, którzy w tym aspekcie gry nie zawodzili był Karol Bielecki. W środę nasz bombardier przechodził samego siebie. Mecz skończył z dwunastoma bramkami. - Cieszę się, że udawało mi się trafiać. Sytuacje były, szedłem zdecydowanie i na szczęście trafiałem. Dowieźliśmy prowadzenie do końca. Zagraliśmy bardzo konsekwentnie i mądrze. Tak się złożyło, że akurat ćwierćfinał był najlepszym meczem w naszym wykonaniu w tym turnieju - mówił Bielecki.
"Na razie nic nie mamy"
Awans do półfinału to dla nas historyczny sukces. O strefę medalową igrzysk po raz ostatni graliśmy 40 lat temu. Przed kolejnym meczem, z Danią, Bielecki - jeden z najbardziej doświadczonych naszych zawodników zachowuje spokój. - Na razie się nie podniecamy, bo nic nie mamy. Tych meczów ważnych już było wiele, parę lat już mam, myślę zatem, że jeden z wielu. Spotkanie do wygrania, jak tysiące innych w życiu. Nie ma żadnego znaczenia, z kim gramy w półfinale. Zadecyduje dyspozycja dnia. Nie czujemy zmęczenia. Myślę, że już teraz moglibyśmy grać kolejny mecz - zapewnił.
Autor: TG / Źródło: sport.tvn24.pl