Sporo pochwał za mecz za remis z mistrzami świata zebrali nasi piłkarze od kibiców, oszczędny w słowa nie zamierzał też być szef Departamentu Komunikacji i Mediów w PZPN Janusz Basałaj. - Największe wrażenie zrobiło na mnie to, że Niemcy zaczęli się nas bać - powiedział przed kamerami TVN24.
Mistrzowie świata od pierwszego gwizdka meczu na Stade de France przejęli inicjatywę, ale tempa też specjalnie nie forsowali. Gra toczyła się na połowie biało-czerwonych. W ofensywie podopieczni Adama Nawałki nie mieli zbyt wielu atutów, za to w obronie spisywali się praktycznie bezbłędnie - wyprzedzali rywali, wygrywali pojedynki główkowe przecinali podania. Polacy otworzyli się po przerwie, dwie doskonałe sytuacje zmarnował Arkadiusz Milik. Ostatecznie skończyło się remisem 0:0.
Wyliczanki Basałaja
Biało-Czerwoni zebrali sporo pochwał za występ. - Za to że nie przegrali z mistrzami świata, za to że zdobyli jeden punkt, za to że są jedną nogą w 1/8 finału mistrzostw Europy, za to że ciągle nie stracili bramki, za to że są grupą młodych profesjonalnych ludzi, którzy nie boją żadnego rywala - wyliczał w rozmowie we "Wstajesz i Wiesz" Janusz Basałaj.
Zauważył, że ze strony mistrzów świata czuć było duży respekt wobec polskiej drużyny. - Największe wrażenie zrobiło na mnie to, że Niemcy zaczęli się nas bać, zaczęli nas szanować, podeszli do meczu z Polakami z wielkim respektem. To widać było nie tylko podczas boiskowych zmagań, ale także podczas spotkań w szatni - dodał szef Departamentu Komunikacji i Mediów w PZPN.
- W pewnym momencie Mats Hummels i Łukasz Piszczek dziękując sobie za grę, powiedzieli: do zobaczenia w finale. Z kolei Robert Lewandowski poszedł się do szatni niemieckiej, tam chwilę pogawędził z kolegami, a Bastian Schweinsteiger odwiedził szatnie naszych reprezentantów. Żadna drużyna nie miała kompleksu wobec drugiej - podkreślił.
Opóźniony powrót
Kto, według Basałaja, był najlepszy w polskich szeregach? - Absolutnie Michał Pazdan. Grając na Mario Goetzego doskonale potrafił wyłączyć go z gry. Zaszachował gwiazdora Bayernu w sposób niemalże absolutny. Wielkie uznanie dla Piszczka i Kuby Błaszczykowskiego za ich heroiczną walkę na prawej stronie. Niemcy tak jak w ostatnim meczu we Frankfrucie atakowali głównie lewą stroną i Kuba w pewnym momencie odpuścił sobie pozycję prawoskrzydłowego - zauważył.
Polska ekipa z Basałajem na pokładzie wróciła do La Baule późną nocą. Od razu rozpoczęły się przygotowania do wtorkowego meczu z Ukrainą. - Atmosfera była bardzo dobra. Był spokój, poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Mieliśmy trochę opóźniony lot, bo półtorej godziny czekaliśmy na lotnisku Charlesa De Gaulle'a. O 4 byliśmy w La Baule. Następny mecz zaczął się o 4:01, wówczas sztab Nawałki prosto po wyjściu z autobusu usiadł do analizowania tego meczu. Piłka nożna spać nie może, Adam bierze to dosłownie i ja tez - zakończył.
Autor: lukl/TG / Źródło: sport.tvn24.pl