„Pulsary” – najnowszy tom Michała Sobola, pełen odwołań do życia przyrody, kosmicznego trwania i codziennych paradoksów, których zwykle nie dostrzegamy. Gruntowne studium wszechświata, pełne zachwytu.
Wydaje się, że 2014 rok należy do Michała Sobola, słabo obecny wcześniej w głównym nurcie poetyckim, został w tym roku nominowany do Nagrody Literackiej Gdynia oraz do Nagrody im. Wisławy Szymborskiej.
Tytuł jego najnowszego tomu – „Pulsary” – to nazwa gwiazd, które w regularnych odstępach czasu wysyłają błyski, impulsy promieniowania elektromagnetycznego. Ta kosmiczna pespektywa znajduje swoje odzwierciedlenie w tomie, bo Sobol pisze zarówno o przyrodzie, jak i o świecie ludzkim, w jednym kontinuum czasowym spina ruchy lądolodów, zejście lodowców i opiekę PCK. Te sprzeczne perspektywy połączone są u niego motywem zmiany, która raz następuje nagle, raz stopniowo, wymusza jednak ruch, buduje coś nowego. Upływ czasu liczy się tu przemianą roślin w węgiel, a więc stosuje prawdziwą makro skalę.
Pozorny chaos, rozgrywający się na naszych oczach w długiej perspektywie oznacza porządek, ruch kosmicznego mechanizmu:
Puls
Konieczność nawracania, ciągłej zmiany kierunku,
bo liście, one właściwie się gotują, to znaczy drzewa,
liście są automatyzmem mózgu porządkującego świat
za pomocą pamięci, tej pięści, wpychającej w otwarte
usta łąki zeszłoroczne siano. Gra w sen i przebudzenie
sprawia, że powroty muszą się powtarzać, a ciało
jak policjant ma stać na posterunku i nie zważać
na możliwość rozjechania.
O ludziach zaś Sobol pisze: „jako gatunek wciąż jeszcze tkwimy w tej początkowej/ epoce rodzącego się mitu”, jego perspektywa klasztornego bibliotekarza jest zatem kompletnie inna od większości znanych nam poetów, wieszczących schyłek cywilizacji.
W tym surowym świecie nie ma jednak mowy o niewinnym poznaniu. Sobol w swojej katastroficznej wizji zakłada, że to właśnie działanie człowieka rozsadza sprawnie działający mechanizm natury, że nie ma niewinnego poznania, a wiedza to zbrodni:
Preparaty
Musieliśmy zbierać owady, nawet te
Pożyteczne, nawet te najbardziej
Chronione, i uśmiercać je, i
Zgodnie z zasadami entomologicznej
Preparacji przekłuwać cienką
Jak włos szpilką kruchy chitynowy
pancerz
Sobol, choć skupia się na przyrodzie i jej życie podaje czytelnikowi jako wzór, nie jest obojętny na los wykluczonych. Podobnie jak Grzebalskiego, zajmuje go właśnie ta społeczna funkcja poezji:
Starzy, samotni
odwracają swoje siwe głowy od świątecznych wystaw.
Nie chodzi tu jednak tylko o biedę, ale i o starość, dwa tematy usuwane z reguły poza obszar zainteresowania. Bohaterem wielu utworów z tego tomu jest pan Orkusz, stary, ubogi staruszek, który żyje dzięki wsparciu PCK. Jednocześnie jednak to on jest myślicielem, filozofem, autorytetem przywołującym jakiś dawno zapomniany, właściwy i pierwotny porządek. To on przypomina o znaczeniu małych liczb, ceni wiosenną i jesienną zmianę czasu. To on wygłasza „niebezpieczne nauki, tak inne niż w szkole”, a więc jest depozytariuszem tajemnicy i ukrytej prawdy.
Źródło zdjęcia głównego: Fundacja Wisławy Szymborskiej