Czwartek, 16 kwietnia W kwestiach gospodarczych liberał, w ideowych - konserwatysta. Kazimierz Marcinkiewicz poglądy ma zdecydowane i zapewnia, że trwa przy nich nadal. Przy okazji żali się na tabloidyzację życia. Swojego? Nie, bo "gazet do siebie nie zapraszał". Ale na wszelki wypadek radzi: - Trzeba zawsze być w porządku. Nie tylko z alimentami.
Rada Kazimierza Marcinkiewicza to komentarz do procesu, jaki Ludwik Dorn wytoczył Jarosławowi Kaczyńskiemu za sugestie, że były marszałek Sejmu nie płaci alimentów. Gość "Magazynu 24 Godziny" przyznał, że czuje się "zażenowany" z powodu całego zamieszania.
Były premier przekonywał, że wynika ono między innymi z faktu tabloidyzowania się świata. - Mamy do czynienia ze wchodzeniem w życie ludzi. Czasem jest to dobre, czasem złe - oceniał były premier. Czy w przypadku "wejścia mediów" w jego własne małżeństwo i nowy związek z Isabel było złe? Tak, bo - jak zaznaczał Kazimierz Marcinkiewicz - "nikogo do siebie nie zapraszał", a jego rzekoma umowa z tabloidem, który jako pierwszy napisał o romansie, to nieprawda. - Tabloidy kłamią, koloryzują. To nie są dziennikarze, tylko bajkopisarze. Ale ja nie mam nawet jakiejś wielkiej złości, jeśli chodzi o tabloidy - wyznał.
Liberalne podejście Marcinkiewicz ma też ponoć w kwestiach gospodarczych. - Ale w ideowych nie. Swoich poglądów politycznych nie zmieniłem, zmieniłem swoje życie prywatne - podkreślił.
PiS nie ma recepty na kryzys?
A skoro o polityce mowa... Były premier wróży, że kryzys gospodarczy w Polsce już się kończy. - U nas nie było, nie ma i nie będzie recesji. Jest spowolnienie. I wierzę, że druga połowa tego roku będzie czasem wychodzenia naszego kraju z kryzysu - mówił w TVN24.
Wychodzeniu z owego spowolnienia nie pomoże jednak polityka PiS, bo zdaniem Marcinkiewicza "recepty gospodarcze Prawa i Sprawiedliwości nie są receptami na obecny kryzys", a z ideą IV RP już nie dałoby się wygrać wyborów. - Propozycja żeby zwiększyć deficyt nie jest rozsądna na dziś - uznał były premier, a dziś bankowiec.
ŁOs/sk