Czwartek, 22 stycznia Rafał Jarosiński z Radomska zapragnął w swoim życiu radykalnych zmian. Mężczyzna chce nowego początku, a wraz z nim zmiany imienia i nazwiska. Chce, by teraz mówiono na niego James Bond. Jednak na drodze do pełni szczęścia stanęli urzędnicy.
Pomysł na nowe nazwisko pojawił się już kilka miesięcy temu. I od tego czasu pan Rafał walczy z urzędnikami, by spełnić swoje marzenia. Swojego nazwiska nie lubi, bo jak twierdzi nie jest "wystarczająco dobre". Kwestii relacji rodzinnych nie chce komentować. Twierdzi tylko, że chce się inaczej nazywać. - Chce posługiwać się takim nazwiskiem i imieniem jak słynny brytyjski agent James Bond - mówi Jarosiński.
Być jak James Bond
- Uważam, że należy mnie traktować poważnie, jako człowieka kulturalnego i uczciwego, który nikomu nie szkodzi - mówi Jarosiński. Mężczyzna na co dzień jest listonoszem, studiuje także informatykę. I nie jest maniakiem filmowym. Co prawda jak twierdzi, obejrzał kilka filmów z bohaterem, którego imię i nazwisko chce przybrać, ale to zupełnie z innych względów. - Chce mieć tylko wyraziste nazwisko fikcyjnej osoby, żeby wypełnić je swoim życiem - mówi Jarosiński.
"Jarosiński to dobre nazwisko"
Jednak to, co dla młodego mężczyzny nie wydaje się niczym niezwykłym, przed urzędnikami stawia poważne wyzwania. Mężczyzna składa kolejne wnioski, które są odrzucane. Jak się okazuje wszystko przez to, że według Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego jego dotychczasowe nazwisko jest po prostu... bardzo dobre! I to dyskwalifikuje go, by wniosek o zmianę nazwiska został rozpatrzony pozytywnie. - Nie jest obraźliwe, nie jest imieniem, nie urąga godności - mówi Małgorzata Morawska, Urząd Stanu Cywilnego w Radomsku. Jarosiński nie traci jednak wiary i zapowiada dalszą walkę, by móc zacząć swoje życie od początku już pod innym nazwiskiem.