Płaczący Gianluigi Buffon, a obok szalejący z radości Niemcy. Obrazek po ćwierćfinale Euro musiał boleć wszystkich włoskich kibiców. Przygoda Italii z Euro 2016 dobiegła końca, a Gigi, dla Włochów bramkarz-symbol, stracił ostatnią szansę na wywalczenie mistrzostwa Europy.
Przed turniejem we Francji 38-letni Buffon zapowiedział, że grać w piłkę zamierza jeszcze przez dwa lata. Jeśli Włosi awansują do mundialu w Rosji, wybitny bramkarz będzie już po czterdziestce. Do kolejnego Euro już nie dociągnie.
Po meczu z Niemcami był załamany. Gdy przed zejściem z murawy udał się w stronę trybuny zajmowanej przez włoskich kibiców, nie potrafił powstrzymać łez. Emocje udzieliły mu się też podczas wywiadu z telewizją Rai Sport.
- Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, a to i tak nie wystarczyło. Każdy z nas ma prawo płakać. Daliśmy z siebie tak dużo i byliśmy tak blisko - mówił łamiącym się głosem. Kilka minut wcześniej, po szalonym konkursie rzutów karnych jego zespół uległ Niemcom i odpadł z turnieju. - To niesamowite, że nie udało im się wykorzystać trzech "jedenastek", a i tak nic nam to nie dało - nie mógł odżałować.
Interwencja turnieju?
W karnych Buffon zdołał obronić tylko jeden strzał, ale i tak nikt nie może mieć do niego pretensji. Gdyby nie on, Niemcy kwestię awansu rozstrzygnęliby w regulaminowym czasie gry. Samobójczego gola na 0:2 mógł strzelić Giorgio Cheillini wybijając piłkę szykującemu się od uderzenia Mario Gomezowi. Buffon instynktownie przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Buffon ma na koncie mnóstwo trofeów. Z reprezentacją sięgał po mistrzostwo świata, z Juventusem wielokrotnie zdobywał krajowy tytuł. Oprócz zwycięstwa w Euro brakuje mu jeszcze wygrania Ligi Mistrzów. Szansę - być może już ostatnią w karierze - miał w tym roku, ale jego Juventus przegrał w 1/8 finału z Bayernem Monachium.
Autor: TG / Źródło: sport.tvn24.pl