Porażka boli bardzo, trudno o niej zapomnieć. - Mocno to wszyscy przeżyliśmy. My piłkarze najbardziej, bo byliśmy w środku, graliśmy, byliśmy odpowiedzialni za wynik, a nie sprostaliśmy zadaniu i oczekiwaniom kibiców. Poświęciliśmy się w stu procentach, a na końcu nie dało to oczekiwanego rezultatu - mówi Robert Lewandowski w wywiadzie opublikowanym przez fakt.pl.
Biało-Czerwoni przegrali mundial, pożegnali się z nim już po fazie grupowej. Lider drużyny i jej kapitan zakończył turniej bez gola.
- Osobiście jestem, tak po ludzku, zawiedziony i siedzi to we mnie do dziś. Jeszcze tego nie przetrawiłem. Jestem tylko człowiekiem, nie maszyną - opowiada.
Jeden wielki absurd
W rozmowie przyznaje, że - już po powrocie z turnieju - nie był w stanie śledzić dalszej rywalizacji. - Pierwszy mecz, jaki obejrzałem, to półfinał Anglia - Chorwacja, leciał akurat w restauracji, gdzie jadłem. Wcześniej nie umiałem włączyć telewizora i patrzeć, jak inni grają. Co w Rosji poszło nie tak? - Złożyło się na to wiele czynników: przede wszystkim kontuzja Kamila Glika wyprowadziła nas z równowagi, do tego kilka urazów przed mundialem i walka o dobre przygotowanie, źle dobrane personalia w pierwszym meczu i taktyka, która nie funkcjonowała tak jak, byśmy tego chcieli. Wracam myślami do pierwszego meczu z Senegalem. Jak mogliśmy dać sobie wbić takie bramki? Traktuję go jako jeden wielki absurd - przyznaje blisko 30-letni napastnik.
Zapewnia, że - jako kapitan - potrafi kolegów zmobilizować. Wie, kiedy krzyknąć, by pomóc zespołowi. - Na boisku to robię. Wy tego nie słyszycie, bo jest tłum ludzi. Natomiast poza nim? Nigdy nie miałem takiego kapitana, który przemawiałby do mnie krzykiem.
"Pewnie by zabolało"
Co dalej? - Nadal będę chciał robić wszystko, żeby kadra wróciła na zwycięską ścieżkę. Nie można się dzisiaj poddać - zapewnia. Padło też pytanie, czy wyobraża sobie, że w reprezentacji, którą po Adamie Nawałce obejmie Jerzy Brzęczek, nie będzie kapitanem? - Już kiedyś nim nie byłem - pada odpowiedź. - Zabolałoby? - Pewnie by zabolało.
Autor: rk / Źródło: fakt.pl