Dla Marcina Kikuta piątkowe starcie z Ruchem będzie szczególne. To właśnie w Chorzowie piłkarz występował w poprzednim sezonie i po tym jak rozstał się w niezbyt przyjemnych okolicznościach, w piątek będzie miał coś do udowodnienia.
Kikut w ciągu 1,5 roku rozegrał przy Cichej zaledwie 14 ligowych spotkań. Klub narzekał na jego formę, z kolei piłkarz narzekał, że ten nie płaci mu w terminie. Do Łodzi obrońca przychodził z myślą odbudowania formy.
Okazja by udowodnić działaczom Ruchu, że potrafi grać w piłkę nadarzyła się szybciej niż chyba myślał. Będzie jednak o to bardzo ciężko, bowiem RTS w tym sezonie z wyjazdowych meczów nie przywiózł nawet punktu, z kolei jego piątkowy rywal od kiedy trenuje go Jan Kocian - nie przegrywa.
Skok w górę
- Nie bierzemy pod uwagę niczego innego poza zwycięstwem - zadeklarował słowacki szkoleniowiec "Niebieskich". - Gramy u siebie, tabela pokazuje, że jesteśmy faworytem. Czy ta rola jest dla nas wygodna? Zobaczymy - dodał.
Jego zdaniem pojedynek z łodzianami będzie trudny, ponieważ łodzianie zapewne przyjmą defensywną taktykę i potrzebne będzie dużo cierpliwości, by tę obronę przełamać.
- Chcemy w piątek dominować. Mamy szacunek dla przeciwnika, ale też znamy swoją wartość. Co do naszego składu, to on nie jest tajemnicą ani dla rywali, ani dla mediów - wyjaśnił Słowak.
W pierwszym spotkaniu obu zespołów lepsi okazali się chorzowianie, którzy wygrali po golu Filipa Starzyńskiego 1:0.
Źródło: ekstraklasa.tv