Piłkarze Lechii Gdańsk mają - decyzją wojewody - zainaugurować rundę wiosenną przy pustych trybunach. Z postanowieniem Ryszarda Stachurskiego, który już piąty raz zamyka PGE Arenę dla publiczności, nie zgadzają się przedstawiciele Ekstraklasy SA.
Sankcje, jakie spadły na Lechię, są pokłosiem zachowania kibiców podczas meczu z Legią Warszawa, kiedy to fani z Gdańska odpalili świece dymne i race, powodując przerwanie spotkania na blisko cztery minuty. Ryszard Stachurski, wojewoda pomorski, zadecydował na wniosek komendanta wojewódzkiego policji o zamknięciu stadionu na inauguracyjny mecz rundy wiosennej z Pogonią Szczecin. Kara zbyt surowa W obronie Lechii stanęli przedstawiciele Ekstraklasy SA. Marcin Animucki, wiceprezes zarządu, przyznał, że zasądzona kara jest zbyt surowa. - Uważamy, że zastosowana przez wojewodę kara jest niewspółmierna do skali zdarzenia. Zachowanie kibiców podczas meczu Lechia - Legia było niedopuszczalne i spotkało się zarówno z potępieniem z naszej strony, jak i konsekwencją w postaci kary dyscyplinarnej nałożonej przez Komisję Ligi. Sprzeciwiamy się treściom politycznym oraz nawoływaniu do przemocy i nienawiści na stadionach Ekstraklasy. Jednak, naszym zdaniem, w Gdańsku nie doszło do zagrożenia bezpieczeństwa na imprezie masowej. Poza tym zamknięcie stadionu niemal dwa miesiące po incydencie i na krótko przed startem rundy wiosennej sprawia, że trudno jest zrozumieć sensowność zastosowanej kary - powiedział Animucki.
Autor: ekstraklasa.tv / Źródło: lechia.pl