Popularny w Polsce trener Frantisek Straka ocenia szanse swoich rodaków i Polski na "fifty-fifty". Jego zdaniem Czesi, by znaleźć się w ćwierćfinale, muszą "być jak jeden organizm". - Ale najważniejsza będzie głowa - zaznacza były szkoleniowiec gdyńskiej Arki.
We wrocławskim meczu Straka stawia na podział punktów. - Policzmy: nam wystarczy remis, jeśli Grecja nie pokona Rosji. Typuję taki wynik - powiedział.
Pod ogromną presją
Remis wyrzuci jednak za burtę Polaków, których premiuje tylko wygrana z ekipą Michala Bilka. - Polacy są pod ogromną presją, zrobią wszystko, by awansować. Drużynę mają niezmiernie mocną, nawet, jeśli rezultaty nie były takie, jakich oczekiwali kibice. To bardzo niebezpieczna ekipa - ocenił Straka.
Czesi zaczęli Euro beznadziejnie, bo od porażki 1:4 z Rosją. Poprawa przyszła w wygranym 2:1 spotkaniu z Grecją.
- Musimy teraz być jak jeden organizm. Musimy być jak jedna noga, ręka i serce - przyznał Straka i dodał poetycko: "Ale najważniejsza będzie głowa".
Łzy na koniec
Frantisek Straka to były piłkarz Sparty Praga i czechosłowackiej drużyny narodowej. W 2011 roku przez kilka miesięcy kierował Arką Gdynia. Wcześniej prowadził takie drużyny, jak praska Sparta czy Viktoria Pilzno. Od października jest trenerem Slavii.
W Polsce został zapamiętany głównie ze spadku z ekstraklasy z Arką. Gdy żegnał się z ligą, rozpłakał się na konferencji prasowej i wyszedł z sali.
Źródło zdjęcia głównego: EPA