Doskonałe widowisko w ostatnim ćwierćfinale mundialu. Pierwsi prowadzili Rosjanie, później bliżej półfinału byli Chorwaci, aż w końcu o wszystkim zadecydować musiały rzuty karne. Te lepiej wykonywali piłkarze z Bałkanów i to oni zagrają z Anglią o miejsce w wielkim finale.
Przed sobotnim ćwierćfinałem zarówno Rosjanie jak i Chorwaci mieli szanse na powtórzenie swoich najlepszych osiągnięć w historii występów w mistrzostwach świata. Rosyjski zespół, jeszcze pod szyldem Związku Radzieckiego, był w najlepszej czwórce MŚ w 1966 roku. Z kolei Chorwacja jako niepodległy kraj wywalczyła brązowy medal 20 lat temu na mundialu we Francji. Nieprzypadkowo mówiło się, że dla obecnej generacji chorwackich zawodników, jak Luka Modrić czy Mario Mandżukić, turniej w Rosji jest ostatnią szansą na spektakularne osiągnięcie na arenie międzynarodowej.
Jak się okazało, bałkańskie gwiazdy na mundialu pozostaną i powalczą o medale. Ale po kolei.
Piękny strzał, cudowna akcja
Spotkanie w Soczi rozpoczęło się obiecująco za sprawą bardzo aktywnych Rosjan. Pierwsze pięć minut to niemal nieustanne ataki gospodarzy. Nic z tego nie wyszło, ale Chorwaci otrzymali jasny sygnał - tutaj łatwo nie będzie.
Piłkarze Zlatko Dalicia szybko się otrząsnęli i ruszyli do przodu. Kilka razy zagrozili bramce Igora Akinfiejewa, ale prowadzenia nie wypracowali. I szybko za to zapłacili. Gol otwierający wynik padł w momencie, kiedy nic go nie zapowiadało, a na boisku był wręcz sennie. To właśnie wtedy piłkę w środku pola przejął Denis Czeryszew, kawałek podprowadził i cudownie przymierzył lewą nogą w samo okienko.
Stadion w Soczi, zapewne jak i cała Rosja, eksplodował z radości. Czeryszew miał czwartego gola w turnieju, a Sborna była bliżej półfinału.
Chorwaci byli skonsternowani. Przynajmniej przez kilka kolejnych minut. Później zdobyli się na najlepszą z możliwych odpowiedzi - dośrodkował Mario Mandżukić, głowę dołożył Andrej Kramarić i znów był remis.
Ratował słupek
Po szalonej końcówce pierwszej połowy przyszedł spokojniejszy początek drugiej. Częściej przy piłce byli Chorwaci, to oni szukali rozstrzygnięcia w ataku pozycyjnym, ale gospodarze mądrze się bronili. Wpuszczali rywali na własną połowę, a później agresywnie odbierali piłkę.
Rosjanie błąd popełnili po godzinie gry. Wysokiej piłki dobrze nie sięgnął Akinfiejew i przed szansą stanął Ivan Perisić. Pomocnik Interu miał mnóstwo czasu i miejsca, ale chciał być zbyt precyzyjny. To go zgubiło i skończyło się tylko na trafieniu w słupek. Za głowę łapał się nie tylko strzelec, ale i cała bałkańska ekipa.
Lepszej okazji Chorwaci, a tym bardziej Rosjanie, już sobie nie wypracowali. Minęło 90 minut i potrzebna była dogrywka, a obu drużynom w oczy zajrzało widmo rzutów karnych, które rozstrzygały o ich awansach do ćwierćfinału. Przypomnijmy, Sborna wyeliminowała w ten sposób Hiszpanów, a Chorwacja - Danię.
Kolejna dogrywka, pierwsze gole
Jak dotąd na rosyjskim turnieju rozegrano trzy dogrywki. W żadnej z nich nie padły gole. W sobotę ta tendencja została wreszcie złamana.
Na początkowe minuty dodatkowego czasu źle się patrzyło. Zmęczenie turniejowe sprawiło, że więcej niż gry w piłkę było interwencji masażystów. Zawodników, jednego po drugim, łapały skurcze. Wszystko zmierzało do rzutów karnych, ale przyszła setna, szczęśliwa dla Chorwatów, minuta. Z rzutu rożnego dośrodkował Modrić, głową strzelił Vida i ekipa Dalicia była w siódmym niebie.
Zadanie na kolejne minuty mieli bardzo proste - wybronić się przez pozostające 20 minut i świętować półfinał. Rosjanie ani myśleli się jednak poddawać. Uratowali się niemal w ostatniej chwili. Po rzucie wolnym głową na 2:2 trafił Mario Fernandes i Soczi znów oszalało. Do rozstrzygnięcia potrzebne były karne.
Dramat Fernandesa
Te zaczęły się od trzęsienia ziemi. Danijel Subaszić wyczuł intencję Fiodora Smołowa, odbił piłkę i ustawił Chorwację na pole position w wyścigu po półfinał. Odpowiedź Akinfiejewa przyszła w drugiej serii. Rosjanin odbił strzał Mateo Kovacicia i znów było po równo.
Jakby emocji było mało, to swoje dorzucił Fernandes. Piłkarz, który doprowadził do karnych teraz fatalnie się pomylił. Kopnął obok bramki i postawił swoją ekipę w trudnej sytuacji.
Później nie mylił się już nikt. Decydujący strzał wykonał Ivan Rakitić i Chorwacja ma półfinał! Rosjanie odpadają, ale pokazali jak wykorzystać atut własnego terenu i zagrać fantastyczny turniej.
Autor: pqv/TG / Źródło: sport.tvn24.pl