Po zwycięstwie nad Ukrainą polscy piłkarze wylecieli z Marsylii później niż planowali. Do swojego hotelu w La Baule dotarli nad ranem. Mimo potwornego zmęczenia, humory im dopisywały.
Kadrowicze mieli dotrzeć na lotnisko w Saint-Nazaire, oddalone o niespełna 20 kilometrów od La Baule, przed godz. 1 w nocy. Gęsta mgła sprawiła jednak, że samolot z Marsylii wylądował w Rennes, czyli ponad 100 km od miejsca docelowego. Autokar, który miał przywieźć reprezentację z Saint-Nazaire do La Baule, wrócił więc pusty, a kadrowicze docierali do swojego hotelu taksówkami.
Brutalne statystki
Mimo komplikacji i zmęczenia, polscy piłkarze mieli dobry humor podczas podróży. Na pokładzie samolotu obecne były też partnerki kadrowiczów i ich pociechy, które zabrały ze sobą chipsy. Jakub Wawrzyniak nie mógł sobie odmówić.
Wśród kadrowiczów tematem numer jeden był bohater spotkania z Ukraińcami Jakub Błaszczykowski, który ma "brutalne" - jak komentowali piłkarze - statystyki w meczach mistrzostw Europy. Gol i asysta przed czterema laty, gol i asysta na turnieju we Francji - takich liczb wielu może mu tylko pozazdrościć. "Chapeu bas" - skomentował Kamil Grosicki.
Piłka za hat-tricka
Z kolei Sławomir Peszko, choć z Ukrainą nie zagrał, na pokład samolotu zabrał piłkę. "Peszkin hat-tricka strzelił i piłkę zatrzymał" - żartował Grzegorz Krychowiak.
Piłkarze, którzy wystąpili w meczu z Ukrainą, nie będą w środę mieć zajęć na boisku. Pozostali mają zaplanowany zamknięty dla mediów tzw. trening wyrównawczy.
Autor: lukl/twis / Źródło: sport.tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Łączy nas piłka