Kajakarki Beata Mikołajczyk i Karolina Naja nie mają wątpliwości – ojcem ich sukcesu w igrzyskach w Rio de Janeiro jest trener Tomasz Kryk. - Bywały lepsze i gorsze dni, ale doprowadziło nas to do brązowego medalu – powiedziały zgodnie po wyścigu K2 na 500 m.
Pierwszy dzień finałów w kajakarstwie okazał był niezwykle udany dla Biało-Czerwonych, ale też był historycznym wydarzeniem. Nigdy wcześniej na igrzyskach kobiece osady nie zdobyły więcej niż jeden medal. Tymczasem w ciągu kilkudziesięciu minut Polki dwukrotnie stanęły na podium. Mikołajczyk z Nają powtórzyły swój sukces sprzed czterech lat, kiedy to sięgnęły po brąz na igrzyskach w Londynie. O lepszy wynik w Rio de Janeiro było niezwykle trudno, bowiem zarówno Węgierki (Gabriella Szabo, Danuta Kozak) jak i Niemki (Franziska Weber, Tina Dietze) były poza zasięgiem Polek.
- Czy jest niedosyt? Być może troszeczkę. Wiedziałyśmy, że nasza forma w tym czteroleciu jest najwyższa i najlepsza. Pokazałyśmy wcześniej naszą moc – w eliminacjach i półfinale, ale dzisiaj na starcie stanęłyśmy z nastawieniem jak do treningu. Tak sobie to same tłumaczyłyśmy. Nie wyniesiemy się ponad to, co wytrenowałyśmy. To dało nam brązowy medal i jesteśmy bardzo zadowolone. Cieszymy się, że jesteśmy cały czas w czołówce światowej – zaznaczyła Naja.
Liczą na więcej
Mikołajczyk przyznała, że przyjechały do Rio, by walczyć o złoto. - Ale jest brąz i naprawdę się cieszymy. Już chyba nawet to do nas dotarło, że nikt nam tego już nie zabierze. Musimy mieć świadomość, że wszyscy, którzy przyjeżdżają na igrzyska i stają w finale, są mocni. Po przedbiegu wiedziałyśmy, że nigdy nie byłyśmy tak dobrze przygotowane. To, co zrobił z nami trener, to coś niebywałego. Piszemy piękną historię - powiedziała. To trzeci medal Mikołajczyk w trzecich kolejnych igrzyskach. Cztery lata temu w Londynie zdobyła brąz także z Nają, a w 2008 roku w Pekinie z Anetą Konieczną wywalczyła srebro. - Cieszę się, że się nie połamałam w tym roku. Byłam w jednym kawałku, a Karolina nie musiała pływać z jakąś kaleką. Przyszłość? Na razie jesteśmy na igrzyskach. Nie podjęłyśmy żadnej decyzji. My nawet nie wiemy, gdzie będziemy dzisiaj spać. Czy tutaj w hotelu, czy wracamy do wioski - dodała.
Mikołajczyk podkreśliła, że dla polskiej załogi to jeszcze nie koniec igrzysk. - Całej naszej grupie brakuje złotego medalu. Dalej walczymy. Przed nami czwórka, jeszcze nie wystartował Paweł Kaczmarek. Jeszcze mamy kilka szans - zaznaczyła.
Na razie nie wiadomo, czy dziewczyny będą ze sobą nadal pływać. Wiele zależy od Mikołajczyk, która ma 31 lat i powoli myśli o macierzyństwie. - Każdą decyzję podejmujemy wspólnie z trenerem. Tak działa team. Tak go tworzyłyśmy. Nigdy nie ma decyzji jednej osoby. Nie rozmawiałyśmy też o naszej przyszłości – zaznaczyła Naja.
Trener - wykładowca
O Kryku obie wypowiadają się w samych superlatywach. - Stworzył fajny schemat, który z roku na rok jest dla nas coraz bardziej zrozumiały. Teorię treningu, bynajmniej w kajakarstwie, ma bardzo dobrze poukładaną i stara się ją przekazywać. Czasami na treningu czuję się jak na studiach, bo płynąc, mamy wykład - śmiała się Naja.
- To on stworzył wzorcową drużynę i to jest chyba jeden z niewielu trenerów w Polsce, którego wiedza i doświadczenie są ogromne. Wielu szkoleniowców powinno się od niego uczyć – oceniła Mikołajczyk.
We wtorek w kajakarstwie medal olimpijski - srebrny - wywalczyła także Marta Walczykiewicz w konkurencji K1 200 m.
Autor: lukl / Źródło: sport.tvn24.pl