Bohater ostatniej akcji zawiódł. Rakiety rozbiły się o Golden State

W pojedynku dwóch najlepszych koszykarzy obecnego sezonu NBA Stephen Curry znowu góruje nad Jamesem Hardenem. Jego Golden State Warriors wygrało u siebie z Houston Rockets 99:98 i w finale play off Konferencji Zachodniej prowadzi już 2:0.

Harden zagrał świetny mecz, rzucił 38 punktów, miał 10 zbiórek i dziewięć asyst. Cóż z tego, skoro zmarnował ostatnią szansę na zwycięstwo.

Wiedzieli, że nie poda

Osiem sekund przed końcem meczu Houston przegrywało jednym punktem i miało piłkę. W kluczowej akcji lider Rakiet kompletnie się jednak pogubił i nawet nie oddał rzutu. Bardzo dobrze w obronie podwoili go Klay Thompson i Curry. Rozgrywający gospodarzy był też świetny w ataku - rzucił 33 punkty i zaliczył sześć asyst.

- Przypuszczaliśmy, że Harden nie poda. W tym momencie po prostu nie wolno było pozwolić mu oddać rzutu i stać się bohaterem – podsumował ostatnią akcję Curry.

- To bardzo frustrujące, przegrać mecz w ten sposób – irytował się z kolei Harden.

Otworzyć piwko i patrzeć

Rywalizacja między liderami Wojowników i Rakiet trwa przez cały sezon. Curry otrzymał nagrodę dla najbardziej wartościowego zawodnika MVP rozgrywek, co było bardzo nie w smak Hardenowi. Teraz po dwóch meczach w Golden State Wojownicy prowadzą w finale Konferencji Zachodniej z Rakietami 2:0 i są znacznie bliżej końcowego sukcesu. Na najbliższe spotkania oba zespoły przenoszą się do Houston i można być pewnym, że rywalizacja wspomnianych koszykarzy tylko nabierze rumieńców.

- Czasami chciałbym otworzyć piwko, usiąść w pierwszym rzędzie obok boiska i spokojnie oglądać dwóch najlepszych koszykarzy świata – podsumował wyczyny Curry’ego i Hardena środkowy Wojowników, Andrew Bogut.

Autor: dasz / Źródło: sport.tvn24.pl

Czytaj także: