Włoski trener polskich siatkarzy Andrea Anastasi jest zadowolony z warunków pobytu na igrzyskach. Podoba mu się też dość specyficzna hala na Earls Court i nie może doczekać się pierwszego spotkania, w którym liczy na dobrą grę swoich podopiecznych. W niedzielę o 21 zagramy z Włochami. Relacja w tvn24.pl.
24 selekcjonerów reprezentacji siatkarzy przyjechało w piątkowe przedpołudnie do Earls Court, gdzie rozgrywany będzie turniej olimpijski, na wspólną konferencję prasową.
Anastasi nie ukrywał, że jego zespół przyjechał w dobrej formie, ale też zaznaczył, że turniej olimpijski ma charakterystyczną specyfikę.
Historia i nadzieje
- Przyjechaliśmy tutaj jako zwycięzcy Ligi Światowej, w której zagraliśmy znakomicie. Ale to już historia, a igrzyska to zupełnie inny turniej. Dla nas w tej chwili liczy się przede wszystkim pierwszy mecz w niedzielę - mówił.
Dla Anastasiego nie ma to szczególnego znaczenia, że przyjdzie mu zagrać przeciwko rodakom. Tym bardziej, że to nie pierwsza dla niego taka konfrontacja.
- To, co jest najważniejsze w inauguracyjnym spotkaniu, to zagrać na swoim, wysokim poziomie. Jeśli nawet przegrałeś, ale po bardzo dobrej grze - to ok. Dlatego mam nadzieję, że przeciwko Włochom będziemy walczyć najlepiej jak potrafimy. W takim turnieju ważny jest drugi tydzień i żeby dotrwać do tego czasu w dobrej dyspozycji - przyznał.
Dobre warunki do gry
Włoski szkoleniowiec bardzo chwalił warunki pobytu w wiosce olimpijskiej, a także dość specyficzną arenę zmagań siatkarzy. Na potrzeby turnieju olimpijskiego zaadaptowano część centrum targowego na Earls Court, gdzie rywalizowano podczas igrzysk olimpijskich w 1948 roku.
- Na pewno czuć tę atmosferę igrzysk, szczególnie w wiosce olimpijskiej. Dla mnie wszystko jest przygotowane perfekcyjnie. W naszej drużynie jest sporo zawodników, którzy debiutują na igrzyskach. To dla nich pewna nowość. Hala natomiast mi się podoba. Mieliśmy wczoraj trening i zawodnicy też stwierdzili, że im pasuje. Jest przestronna, wysoka, odpowiada nam jak najbardziej - podkreślił.
Siatkarze przed inauguracją igrzysk trenują za zamkniętymi drzwiami, co jak wyjaśnił Anastasi, jest całkiem normalną rzeczą.
- Niemal zawsze zamykałem salę przed dziennikarzami. Na treningach używam czasami takich słów, że wolałbym, byście ich nie słyszeli. Owszem, czasami otwieram zajęcia na pierwsze kilkanaście minut, ale wtedy... nic nie mówię. Zamykam halę, bo taką mam zasadę. Na treningach musimy się skoncentrować maksymalnie, ja próbuję wyjaśniać zawodnikom pewne rzeczy. Dlatego wolę spokój - podsumował z uśmiechem szkoleniowiec.
Pierwsze spotkanie z Włochami Polacy zagrają w niedzielę o godz. 21.00 (czasu polskiego). Relacja w tvn24.pl.
Autor: BOR//mat / Źródło: PAP