- Jeżeli uda nam się wygrać w Charkowie, to jestem przekonany, że na mecz z Anglią wyjdzie całkiem inny zespół - mówi w rozmowie ze sport.tvn24.pl Maciej Skorża, który był asystentem selekcjonera Pawła Janasa na mundialu w Niemczech. Wtedy w spotkaniu ostatniej szansy Polacy przegrali z gospodarzami. W piątek reprezentacja Polski zmierzy się w meczu eliminacji mistrzostw świata. Ewentualna porażka drużyny prowadzonej przez Waldemara Fornalika przekreśli szansę wyjazdu na przyszłoroczny mundial do Brazylii.
W piątek Polaków czeka na Ukrainie spotkanie z serii tych najważniejszych - o być albo nie być. Zresztą nie pierwsze i pewnie nie ostatnie. Dotychczas w dziewięciu takich pojedynkach nie wygraliśmy ani razu. Strzeliliśmy tylko jednego gola.
"Pamiętam ciszę w szatni"
Tak było chociażby na mistrzostwach świata w Niemczech w 2006 roku. Kadra prowadzona przez Janasa, po inauguracyjnej porażce z Ekwadorem, z turniejem pożegnała się definitywnie przegrywając w drugim meczu z Niemcami. - Pamiętam ciszę jaka panowała w szatni po tym spotkaniu. Każdy przeżywał tę porażkę we własnej głowie - wspomina Maciej Skorża, wtedy asystent Janasa.
Za bardzo chcieli
Do Niemiec zawodnicy jechali po świetnych eliminacjach. Po blamażu mówiono o tym, że piłkarze kompletnie nie poradzili sobie z presją, turniej po prostu ich przerósł.
- Nasza drużyna była przemotywowana, podobnie mogło być w tych eliminacjach z drużyną Waldemara Fornalika. Dziś zachowalibyśmy się trochę inaczej. Poszlibyśmy w kierunku zdejmowania odpowiedzialności z zawodników. I bez tego piłkarze zdają sobie sprawę z wagi takich spotkań - uważa Skorża. O sile naszej reprezentacji mają stanowić zawodnicy grający na co dzień za granicą. Jak na razie formy z klubów nie są w stanie przełożyć na występy w drużynie narodowej - Każdy z osobna ma pewność siebie, ale brakuje jej na poziomie reprezentacyjnym - zauważa Skorża.
Wypełnić żagle
Zdaniem byłego trenera Legii, piłkarzom brakuje zwycięstwa, przełomowego meczu. Choćby takiego, jak ten z Portugalią za kadencji Leo Beenhakkera.
- Albo wygramy, albo ta drużyna przestanie istnieć. Jestem przekonany, że jeżeli uda nam się wygrać w Charkowie, to na mecz z Anglią wyjdzie całkiem inny zespół. Nabierzemy wiatru w żagle i popłyniemy do przodu - mówi trener.
"Pierwsi musimy zadać cios"
Dla Ukraińców takim przełomowym spotkaniem mogła być wygrana z Polską w Warszawie. Drużyna Mychajła Fomienki od tamtej pory prezentuje się świetnie. Nasi najbliżsi rywale czują się silni, ale według Skorży można ich pokonać.
- To bardzo dobry zespół, ale nie potęga. Aby wygrać, każdy z naszych graczy musi wspiąć się na wyżyny. Kluczem będzie odpowiednia organizacja gry w defensywie i pressing. To Ukraińcy będą mieli częściej piłkę. Będziemy się starali do nich szybko podchodzić i odebrać ją już przy polu karnym przeciwnika. Mamy do tego odpowiednich zawodników. Najważniejsze, żebyśmy dobrze zaczęli. To my musimy zadać pierwszy cios - kończy Skorża.
Piłkarze Fornalika do awansu potrzebują wyjazdowych zwycięstw z Ukrainą i Anglią.
Autor: TG/iwan / Źródło: sport.tvn24.pl