Euzebiusz Smolarek, grający ostatnio w Jagiellonii Białystok, od ośmiu miesięcy szuka klubu. Piłkarz w poszukiwaniu nowego pracodawcy nie cofa się nawet przed testami w drugiej lidze rosyjskiej. - Musi bardzo kochać futbol - komentuje dla ekstraklasa.tv Tomasz Frankowski, były kolega klubowy Ebiego z "Jagi".
Smolarek grał w Jagiellonii od września 2012 do końca czerwca 2013 roku. Włodarze białostockiego klubu zdecydowali się na przedłużenie umowy z Ebim, który, choć był jednym z najlepiej opłacanych graczy, rzadko kiedy prezentował formę, którą błyszczał w Feyenoordzie czy Borussii Dortmund. Ebi wieczny tułacz Od momentu odejścia z Jagiellonii Smolarek nie może znaleźć nowego pracodawcy. 47-krotny reprezentant Polski szukał szczęścia w Holandii, Azji (w mediach pojawiały się nawet informacje o możliwości angażu w Singapurze), a ostatnio w Rosji. Smolarek przebywał na testach w drugoligowym Torpedo Moskwa, ale i tam nie znalazł uznania w oczach szkoleniowca. Miłość do futbolu Tomasz Frankowski, były partner Smolarka z ataku Jagiellonii Białystok, przyznał w rozmowie z portalem ekstraklasa.tv, że podziwia zapał Ebiego w poszukiwaniu klubu. - Musi bardzo kochać futbol, że aż tyle czeka na podpisanie kontraktu i nie ma żadnych obiekcji, wyjeżdżając do drugiej ligi rosyjskiej. Wydaje się, że ma poukładane życie w Holandii i mógłby sobie tam spokojnie egzystować tak jakby po piłce, a tutaj wyjeżdża na testy - powiedział "Franek". Smolarek wielkim piłkarzem był Frankowski dodał, że choć Ebi Smolarek znalazł się teraz na peryferiach światowego futbolu, zostanie przez niego zapamiętany jako wielki piłkarz. - Trzeba pamiętać, że Ebi fantastycznie wyglądał 5 czy 8 lat temu i ja takiego go zapamiętam, a nie że musi na schyłek kariery jeździć do Rosji, by na zapleczu ekstraklasy szukać szczęścia - zakończył Frankowski.
Autor: Robert Iwanek, ekstraklasa.tv