Kiedy godzisz się na czyjąś śmierć, możesz zostać skazany za zabójstwo
"Jeśli jedziesz do nieba, nie zabieraj pasażerów na gapę" - napisał na Facebooku. Wpis opatrzył zdjęciem prędkościomierza, który wskazywał 260 kilometrów na godzinę. Gdy potem potrącił pieszego na pasach, jechał ponad 130. Prokuratura oskarżyła go o zabójstwo. Taki zarzut stawia coraz częściej.
33-letni Adam przechodził przez pasy na warszawskich Bielanach z żoną i trzyletnim synem. Szli do parku. Była niedziela, październikowe, ale słoneczne przedpołudnie. Zginął na ich oczach.
Krystian O. prowadził swoje pomarańczowe bmw zdecydowanie zbyt szybko. Ulicą Sokratesa mógł jechać z prędkością najwyżej 50 km/h. Jechał niemal trzy razy szybciej. Prokuratura najpierw postawiła mu zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ale później go zaostrzyła. Uznała, że taka jazda tak przerobionym samochodem to zabójstwo popełnione w tak zwanym zamiarze ewentualnym.
W piątek przed południem przed Sądem Okręgowym w Warszawie rozpocznie się proces mężczyzny. Sprawdziliśmy, jak skończyły się inne sprawy, w których prokuratura oskarżała sprawców wypadków o najcięższą zbrodnię opisaną w prawie karnym.
Sędziowie podchodzą do tak postawionego zarzutu z rezerwą. Ale nie wszyscy. W Jeleniej Górze młody kierowca został prawomocnie skazany właśnie za zabójstwo, które zdaniem sądu popełnił, potrącając przechodzącego przez pasy pieszego.
Czytaj dalej po zalogowaniu

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam