33-letni Adam przechodził przez pasy na warszawskich Bielanach z żoną i trzyletnim synem. Szli do parku. Była niedziela, październikowe, ale słoneczne przedpołudnie. Zginął na ich oczach.
33-letni Adam przechodził przez pasy na warszawskich Bielanach z żoną i trzyletnim synem. Szli do parku. Była niedziela, październikowe, ale słoneczne przedpołudnie. Zginął na ich oczach.