Premium

Kiedy godzisz się na czyjąś śmierć, możesz zostać skazany za zabójstwo

Zdjęcie: Paweł Supernak/PAP

"Jeśli jedziesz do nieba, nie zabieraj pasażerów na gapę" - napisał na Facebooku. Wpis opatrzył zdjęciem prędkościomierza, który wskazywał 260 kilometrów na godzinę. Gdy potem potrącił pieszego na pasach, jechał ponad 130. Prokuratura oskarżyła go o zabójstwo. Taki zarzut stawia coraz częściej.

33-letni Adam przechodził przez pasy na warszawskich Bielanach z żoną i trzyletnim synem. Szli do parku. Była niedziela, październikowe, ale słoneczne przedpołudnie. Zginął na ich oczach.

Krystian O. prowadził swoje pomarańczowe bmw zdecydowanie zbyt szybko. Ulicą Sokratesa mógł jechać z prędkością najwyżej 50 km/h. Jechał niemal trzy razy szybciej. Prokuratura najpierw postawiła mu zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ale później go zaostrzyła. Uznała, że taka jazda tak przerobionym samochodem to zabójstwo popełnione w tak zwanym zamiarze ewentualnym.

W piątek przed południem przed Sądem Okręgowym w Warszawie rozpocznie się proces mężczyzny. Sprawdziliśmy, jak skończyły się inne sprawy, w których prokuratura oskarżała sprawców wypadków o najcięższą zbrodnię opisaną w prawie karnym.

Sędziowie podchodzą do tak postawionego zarzutu z rezerwą. Ale nie wszyscy. W Jeleniej Górze młody kierowca został prawomocnie skazany właśnie za zabójstwo, które zdaniem sądu popełnił, potrącając przechodzącego przez pasy pieszego.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam