Netanjahu bawi się naszym strachem. A kiedy polityk bawi się strachem, zwiększa się jego poziom w społeczeństwie. I wtedy cyniczny polityk odnosi sukcesy - to diagnoza sytuacji w Izraelu, także w kontekście wojny z Hamasem i Hezbollahem, przeprowadzona przez Amiego Ayalona, byłego szefa izraelskiej służby specjalnej Szin Bet.
Ami Ayalon jest admirałem w stanie spoczynku, był komandosem 13. flotylli i dowódcą izraelskiej marynarki wojennej. W latach 1996-2000 Ayalon kierował Szin Bet, izraelską służbą specjalną odpowiedzialną za kontrwywiad i bezpieczeństwo wewnętrzne. W 2006 roku został wybrany do Knesetu z ramienia Partii Pracy. Odszedł z czynnej polityki trzy lata później.
Właśnie wydał książkę "Bratobójczy ogień. Jak Izrael stał się swoim własnym wrogiem i czy jest nadzieja na przyszłość". Próbuje w niej udowodnić, że - nawet po 7 października 2023 roku - pokój z Palestyńczykami nie tylko jest możliwy, ale nawet bardziej prawdopodobny.
I ma na to dowód historyczny: - Kilka lat po wojnie Jom Kipur do Jerozolimy przyleciał prezydent Egiptu - Anwar Sadat. Zapanował pokój. I to trwały pokój, który stał się kamieniem węgielnym naszego bezpieczeństwa.
Jacek Tacik: W co gra Netanjahu?
Ami Ayalon: Nie wiem. I myślę, że prawie nikt tego nie wie. Na pewno nie w Izraelu. Benjamin Netanjahu, szef izraelskiego rządu, nie ma żadnego planu zakończenia wojny. Koniec wojny będzie powrotem do jego procesu o korupcję.
Jego planem jest brak planu.
To nie jest żaden plan. I nie wydaje mi się, żeby Netanjahu w ten sposób postrzegał otaczającą go rzeczywistość. Gdy jesteś politykiem - takim jak Netanjahu - zaczynasz wierzyć, że stajesz się częścią historii, a nawet ją tworzysz.
Netanjahu musiał uwierzyć, że jest zbawcą Izraela, że ma przeciwko sobie wrogów na Bliskim Wschodzie, a nawet - jeżeli pomyślimy o antysemityzmie - na całym świecie. Jeden przeciwko wszystkim i wszystkiemu.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam