Ładny budynek, ładna działka, ładny widok. Ale żeby się tam coś działo, to jak dotąd nie słyszałem - mówi wójt Uścia Gorlickiego. Okoliczni mieszkańcy widywali tam rodziny z dziećmi. W siedlisku w Beskidzie Niskim, zakupionym za publiczne pieniądze (1,3 mln zł) z grantu od ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka, miało działać "centrum aktywności lokalnej". Miały odbywać się w nim między innymi kursy harcerskie oraz warsztaty dla rodziców prowadzących edukację domową. Prezes Fundacji Ostre Łąki zapewnia, że to się dzieje. Gdy proszę o szczegóły, mówi: "nie powiem", a na maile nie odpowiada.
Do Uścia Gorlickiego w Beskidzie Niskim prowadzą otoczone lasami kręte górskie drogi. Z Krakowa dojazd w to miejsce samochodem zajmuje około 2,5 godziny. To nic w porównaniu z czasem, jaki trzeba poświęcić na pokonanie dystansu z Ostrołęki, położonej przy granicy Mazowsza z Podlasiem. Ponad 500 kilometrów to w jedną stronę aż siedem godzin jazdy. Komunikacją zbiorową - z przesiadkami - kilkanaście. Pociągiem, a następnie autobusem, niektóre warianty połączeń mogą oznaczać dojazd dłuższy niż lot z Warszawy do Nowego Jorku. Wliczając odprawę bagażową.
To tam - w Uściu Gorlickim, na osiedlu Bielańskim, pod numerem 409 - mieści się zakupiony z pieniędzy od Ministerstwa Edukacji i Nauki dom Fundacji Ostre Łąki. Organizacja ma swoją siedzibę w Nowej Wsi Zarębskiej nieopodal Ostrołęki, wokół której dotąd skupiała się jej działalność. Siedlisko za 1,3 miliona złotych w Beskidzie Niskim otaczają góry, lasy, a u stóp wzniesienia, na którym je zbudowano, leży Jezioro Klimkówka.
Tę okolicę zachwalał we wniosku do Ministerstwa Edukacji i Nauki sam Przemysław Zyra - były doradca prezydenta Ostrołęki z PiS, wieloletni działacz Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej i sympatyk Konfederacji. "Jest to lokalizacja bardzo atrakcyjna krajoznawczo, co pozwala na rozwinięcie możliwości edukacyjnych prowadzonych w ramach naszych działań" (pisownia oryginalna – red.) - czytamy we wniosku do MEiN. To też, według fundacji, "okolica bardzo atrakcyjna kulturoznawczo, miejscowość znajduje się na szlaku architektury drewnianej na obszarze Łemkowszczyzny, co stanowi dodatkowy naturalny walor edukacyjny". W Uściu Gorlickim podziwiać można cerkiew św. Paraskewy, a w pobliskich miejscowościach - dziesiątki innych zabytkowych, często prawosławnych, świątyń. W Szymbarku jest skansen.
Mimo że eksperci ministerialni uznali, iż fundacja "nie posiada doświadczenia w zakresie realizacji działań na rzecz wspierania systemu oświaty i wychowania", pozytywnie zaopiniowali wniosek i pieniądze wpłynęły na konto Ostrych Łąk w ramach programu "rozwój potencjału infrastrukturalnego podmiotów wspierających system oświaty i wychowania", zwanego willą plus. Przemysław Zyra kupił budynek o powierzchni 190 metrów kwadratowych (razem z garażem) na 20-arowej działce. Wewnątrz są trzy sypialnie, łazienka, osobna toaleta i duży salon połączony z kuchnią, który miał służyć - jak wynika z wniosku do ministerstwa - jako "sala warsztatowo-wykładowa".
Kilka razy widzieli tu zaparkowany samochód, rodziny z dziećmi
Miało być "centrum lokalnej aktywności" i "miejsce spotkań organizacji pozarządowych". Pod numerem 409 w Uściu Gorlickim funkcjonować miała "baza warsztatowo-szkoleniowa z salami do prowadzenia zajęć oraz strefą edukacyjną pod gołym niebem". Tu także miała działać baza noclegowa "dla kursów, wycieczek i grup turystyczno-krajoznawczych".
Co jest?
Jadę do Uścia Gorlickiego. Jest upalny początek sierpnia. Za bramą żywej duszy. Na ogrodzeniu wisi tabliczka firmy ochroniarskiej. Rolety antywłamaniowe są zasłonięte, trawa - równo przystrzyżona. Na ganku stoi obrotowa popielniczka. Tabliczka przy zamkniętych na głucho drzwiach informuje: "DOFINANSOWANO ZE SRODKÓW BUDŻETU PAŃSTWA. Rozwój potencjału infrastrukturalnego podmiotów wspierających system oświaty i wychowania".
- Od momentu kiedy sprawa wypłynęła, kilka razy widziałem tu zaparkowany samochód, choć nie bywam tu codziennie. Ale żeby coś się działo wokół domu, to się nie zdarzyło - mówi jedna z napotkanych w okolicy osób. O willi zrobiło się głośno pod koniec stycznia - wtedy na portalu tvn24.pl Justyna Suchecka i Piotr Szostak opublikowali listę beneficjentów konkursu ministerialnego.
- Żadnych grup młodzieży nie widzieliśmy. Stał po prostu samochód, rolety zasunięte. Nowego właściciela nie znamy. Znamy wcześniejszego, który to po prostu sprzedał. Cieszył się, że sprzedał szybko - opowiada inny mieszkaniec.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam