10 grudnia. Poseł Antoni Macierewicz podjeżdża swoim autem w okolice placu Piłsudskiego, gdzie, jak co miesiąc, zaplanowano obchody miesięcznicy smoleńskiej. Parkuje na zakazie, co widzi - jak podaje policja - "inny obywatel". Alarmuje drogówkę.
Policjanci zatrzymują posła niedługo później, kiedy siedzi już na fotelu kierowcy. - Zatrzymaliśmy mu prawo jazdy - informują po kontroli.
- Dopiero teraz? - dziwią się niektórzy. Bo, czy to możliwe, że kierowca, który w ubiegłym miesiącu wyprzedzał na przejściu dla pieszych, najechał na podwójną linię ciągłą, wjechał na pas ruchu dla rowerów, a na koncie ma ponad 30 punktów karnych, mógł legalnie prowadzić?
Wojciech Pasieczny odpowiada, że to możliwe. Specjalista opowiedział nam o procedurach oraz o tym, kiedy prawo jazdy polityka przestanie być aktywne.
O sprawę zapytaliśmy też stołeczną drogówkę.
"Rajd" po Warszawie
"Fakt" opisał przejazd Antoniego Macierewicza ulicami Warszawy 31 października. Według relacji dziennikarzy polityk naruszył tego dnia kilka przepisów drogowych - miał rozmawiać przez telefon komórkowy, wyprzedzać na przejściu dla pieszych, najechać na podwójną linię ciągłą i wjechać na pas ruchu dla rowerów.
Nagranie trafiło do stołecznej drogówki. Co w takich przypadkach robią policjanci?
- Zazwyczaj na takich nagraniach jest widoczna marka samochodu czy numer rejestracyjny pojazdu. Nie zawsze jednak kierowcą jest właściciel pojazdu. Dlatego, po pierwsze, policjanci muszą dotrzeć do właściciela samochodu, a ten z kolei musi wskazać kierującego lub potwierdzić, że to on kierował - wyjaśnia nam Mariusz Bazylak z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji.
- Oczywiście taka osoba może odmówić przyjęcia mandatu karnego, wówczas zostanie skierowany do sądu wniosek o ukaranie - dodaje.
W tym wypadku tak się jednak nie stało, bo Antoni Macierewicz przyznał się do złamania przepisów. Funkcjonariusze nałożyli na niego trzy mandaty łącznie na 1800 zł oraz 21 punktów karnych. Policja poinformowała o tym 20 listopada.
Wojciech Pasieczny, były wiceszef stołecznej drogówki oraz ekspert ds. bezpieczeństwa w ruchu drogowym, też obejrzał ten film. - Na skrzyżowaniu poseł wyprzedzał taksówkę, którą później w dalszym ciągu wyprzedzał na przejściu dla pieszych. Później mamy przejechanie podwójnej linii ciągłej, jazdę po pasie dla rowerów, przekroczenie linii pojedynczej ciągłej, jazda lewymi kołami po części jezdni wyłączonej z ruchu i jazda po buspasie. W sumie to powinno dać trzy tysiące mandatu i 33 punkty karne. Mandat oceniam jako niski - skomentował.
Kierowca musi zdać egzamin
21 punktów karnych w polskich przepisach nie oznacza jeszcze utraty prawa jazdy. Do tego niezbędne są 24 punkty.
Okazało się jednak, że Macierewicz miał już na swoim koncie inne wykroczenia, za które był ukarany 10 punktami. Zatem łączny bilans na 20 listopada wynosił 31 punktów, czyli przekroczenie dopuszczalnego limitu punktów karnych.
Tyle że utrata prawa jazdy nie odbywa się automatycznie, ale poddana jest procedurze administracyjnej.
- Policjanci, nakładając mandat na polityka, nie mogli zatrzymać mu prawa jazdy, mimo że poseł przekroczył dopuszczalną liczbę punktów. W takich sprawach funkcjonariusze kierują wniosek do starosty o skierowanie kierowcy na egzamin sprawdzający kwalifikację [czyli powtórny egzamin na prawo jazdy - red.]. Wystawiane jest też skierowanie na badanie psychotechniczne - opisuje nam Wojciech Pasieczny.
Takie wnioski trafiają do urzędnika w starostwie powiatowym, który sprawdza je pod kątem formalnym, a następnie wysyła kierowcę na egzamin i określa termin, w jakim ma do niego przystąpić.
Ile czasu mają urzędnicy na przygotowanie wniosku? W przepisach nie zostało to wskazane.
- Zazwyczaj są to trzy miesiące, ale może być krócej, a może być dłużej - przyznaje Pasieczny.
Kierowca, który przekroczy dopuszczalną liczbę punktów, musi więc czekać na stosowne pismo z urzędu.
- Jeżeli kierowca w terminie określonym przez starostę zda z wynikiem pozytywnym egzamin teoretyczny i praktyczny oraz pozytywnie przejdzie badania, wówczas wszystkie punkty są kasowane. Ma czyste konto, może jeździć - tłumaczy nam Wojciech Pasieczny.
A co, jeżeli egzaminu nie zda albo się na niego nie stawi wyznaczonym terminie?
- Wówczas starosta wydaje decyzję o zatrzymaniu prawa jazdy - odpowiada Pasieczny.
"To jest luka w przepisach, galimatias"
Ale uwaga - zanim nadejdzie termin egzaminu, kierowca wciąż ma uprawnienia do kierowania pojazdem. Czy zatem może jeździć, choć przekroczył dopuszczalny limit?
- W zasadzie nie powinien, ale może jeździć. Prawo mu tego nie zabrania. To jest luka w przepisach, galimatias - ocenia Pasieczny.
Antoni Macierewicz najpewniej z tej luki skorzystał, bo z prowadzenia auta nie zrezygnował, co pokazała sytuacja z wtorku, 10 grudnia.
Robert Szumiata, rzecznik Komendy Stołecznej Policji, potwierdza, że kiedy policjanci zatrzymali posła do kontroli, posiadał uprawnienia do kierowania pojazdami, czyli procedura prowadzona przez starostę powiatowego się nie dopełniła.
Policjanci zatrzymali mu jednak prawo jazdy, gdyż Macierewicz figurował w systemie już jako osoba z przekroczonym limitem punktów karnych. Bo jeśli kierowca w chwili popełnienia wykroczenia ma nieprzekroczony limit, to bezpośrednio po przekroczeniu tego limitu nie odbiera się mu prawa jazdy, a jedynie rozpoczyna procedurę administracyjną. Tę z udziałem starosty, opisaną powyżej. Natomiast prawo jazdy zatrzymuje się przy ewentualnej kolejnej kontroli, bo wówczas kierowca w policyjnym systemie "wyświetla się na czerwono" jako ten, który przekroczył limit 24 punktów karnych.
Inaczej sprawy się mają w przypadku popełnienia przestępstwa, czyli kiedy na przykład ktoś jedzie pod wpływem alkoholu. Wówczas prawo jazdy jest zatrzymywane natychmiast. Mówił o tym w środę na antenie TVN24 rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński.
Jeszcze tydzień z prawem jazdy
Co się dzieje po zatrzymaniu prawa jazdy? Kierowca dostaje pokwitowanie, z którego m.in. wynika, że może jeszcze przez siedem dni kierować samochodem. W tym czasie policjanci wprowadzają jego dane do systemu i po siedmiu dniach, przy ewentualnej kontroli, jego nazwisko wyświetli się już "na czerwono".
- Jeżeli taka osoba po upływie tygodnia zostanie ponownie zatrzymana, wówczas policjanci kierują do sądu wniosek o ukaranie za prowadzenie mimo zatrzymanego prawa jazdy. Wówczas sąd powinien wydać zakaz prowadzenia pojazdów. Jeżeli taki zakaz zostanie zasądzony, to zatrzymanie do kontroli będzie naruszeniem tego zakazu, czyli przestępstwem - odpowiada Pasieczny.
Antoni Macierewicz nie podpisał pokwitowania wręczonego mu przez policjantów. Czy to coś zmienia?
- Nieprzyjęcie pokwitowania niczego nie oznacza - wyjaśnia Mariusz Bazylak ze stołecznej drogówki.