|

Prezes Ireneusz Jaki wrócił do spółki, kazał umyć samochód. Część pracowników znów żyje w strachu

Ireneusz Jaki, prezes Wodociągów i Kanalizacji w Opolu
Ireneusz Jaki, prezes Wodociągów i Kanalizacji w Opolu
Źródło: TVN24

Mija właśnie pół roku, od kiedy pracownicy opolskich Wodociągów przerwali milczenie i oskarżyli prezesa Ireneusza Jakiego o mobbing. W tym czasie prezes dwukrotnie był odwoływany ze stanowiska i dwukrotnie na nie wracał. Prokuratura wciąż prowadzi śledztwa w różnych wątkach wiążących się ze spółką. Aktualnie trwa pięć postępowań. - Końca nie widać, ale się nie poddamy. Mimo że zawiodły nas wszystkie państwowe instytucje - mówią pracownicy. 

Artykuł dostępny w subskrypcji

Po raz pierwszy o sytuacji w spółce Wodociągi i Kanalizacja w Opolu napisaliśmy 11 lipca 2022 roku. Pracownicy zdecydowali się wówczas przerwać milczenie i opowiedzieli nam o zachowaniach prezesa Ireneusza Jakiego, które ich zdaniem są mobbingiem i łamaniem praw pracowniczych. Prezes Jaki, prywatnie jest ojcem europosła Patryka Jakiego. Prezes odpiera zarzuty, uważa je za zemstę za ujawnienie nieprawidłowości w przetargu na energię elektryczną. Syn prezesa wielokrotnie publicznie występował w obronie ojca. Różne wątki sprawy bada też prokuratura kierowana przez Zbigniewa Ziobrę - Patryk Jaki jest jednym z jego najbliższych współpracowników.

Kontrolę przeprowadziła też inspekcja pracy.

W opolskich Wodociągach co najmniej od maja 2022 roku trwa ping-pong pomiędzy prezesem a radą nadzorczą spółki, która najpierw go zawiesza, a potem odwołuje ze stanowiska. Jednak do pracy przywraca prezesa Jakiego Sąd Okręgowy w Opolu.

W tym czasie dwa z trzech związków zawodowych apelują w listach otwartych o zakaz pracy dla Ireneusza Jakiego, a dziesięcioro pracowników po powrocie prezesa na stanowisko idzie na zwolnienia.

Kadra zarządzająca WiK Opole pisze list z prośbą o interwencję do Jarosława Kaczyńskiego i premiera Mateusza Morawieckiego. W liście zaznaczają, że obecność prezesa destabilizuje spółkę.

Jest 12 stycznia 2023 roku, pół roku po naszej pierwszej publikacji i dziesiątkach publikacji innych mediów. Ireneusz Jaki znów zarządza spółką. Po powrocie każe sobie umyć samochód i wiesza na ścianie firmowe dyplomy. Gdy dzwoni, pracownicy stają na baczność.

Siedziba Wodociągów i Kanalizacji w Opolu
Siedziba Wodociągów i Kanalizacji w Opolu
Źródło: tvn24.pl

List bez odpowiedzi

Z listu kierowników, wysłanego w połowie grudnia do Jarosława Kaczyńskiego, premiera Mateusza Morawieckiego i organów zarządczych spółki WiK Opole:

 "Odnosimy wrażenie, że sądy, które jak twierdzi Ireneusz Jaki, 'są po jego stronie', regularnie i tendencyjnie umożliwiają mu powroty do Spółki, wprowadzając organizacyjny chaos, utrudniający, a czasem wręcz uniemożliwiający wykonywanie obowiązków przez pracowników Spółki w związku poczuciem permanentnego stanu zagrożenia. Długotrwałe utrzymywanie się tego stanu odbija się w sposób drastyczny na zdrowiu pracowników, zarówno na płaszczyźnie fizycznej, jak i psychicznej. Pracownicy cierpią, m.in. na depresję, inni mają nawracające bóle głowy, jeszcze inni problemy z układem krążenia. Wiemy, że kontakty z Panem Ireneuszem Jakim kończyły się w skrajnych przypadkach wzywaniem pogotowia ratunkowego".

Na list nikt nie odpowiedział.

Prezes Ireneusz Jaki jest oskarżany przez pracowników o mobbing. Był kilka razy zawieszany przez Radę Nadzorczą Wodociągów i Kanalizacji w Opolu - najpierw w maju, potem w sierpniu ubiegłego roku. Decyzję tę podtrzymano w październiku, ale prezes wrócił do pracy, bo Sąd Okręgowy w Opolu wydał postanowienie o nieważności uchwały Rady Nadzorczej.

W listopadzie prezes został decyzją Rady Nadzorczej odwołany (wraz z wiceprezesami - Sebastianem Paroniem i Agnieszką Maślak). Na początku grudnia sąd okręgowy znów zdecydował o zabezpieczeniu powództwa wobec uchwały odwołującej Ireneusza Jakiego z funkcji prezesa. To oznaczało, że wraca na stanowisko.

Prezes Jaki od 6 grudnia znów zarządza spółką WiK Opole. Zarzuty o mobbing konsekwentnie odpiera, mimo że raport inspekcji pracy był dla niego niekorzystny, a zarzuty pracowników potwierdziła zewnętrzna komisja antymobbingowa (prowadzona przez radczynię prawną Karolinę Kędziorę, adwokatkę Annę Mazurczak oraz adwokatkę Marię Sankowską-Borman).

Prezes powołał jednak własną komisję, która nie dopatrzyła się znamion mobbingu z jego strony. Dopatrzyła się za to niewłaściwych zachowań u dwojga wiceprezesów Sebastiana Paronia i Agnieszki Maślak. Oboje są dziś zawieszeni w obowiązkach po tym, jak usłyszeli zarzuty o niegospodarność w sprawie przetargu na prąd. Zawiadomienie w tej sprawie do prokuratury złożył Ireneusz Jaki. Wcześniej Maślak i Paroń bronili pracowników i w ich imieniu złożyli z kolei zawiadomienia do prokuratury dotyczące podejrzenia znęcania się psychicznego i łamania praw pracowniczych przez prezesa Jakiego.

Ireneusz Jaki
Ireneusz Jaki o swoim odwołaniu z funkcji prezesa (wypowiedź z 8 listopada 2022 roku)
Źródło: TVN24

Cechy i znamiona mobbingu

Zdaniem części pracowników sprawa przetargu to zasłona dymna, która miała przykryć aferę o mobbing.

Aneta: - Wiemy, jaka jest prawda, bo to my stanowimy część tej historii. Jesteśmy zmęczeni, tym bardziej że ten czas normalnej pracy, gdy prezesa nie było, był nam dany. Jak patrzymy na to, jak było jeszcze niedawno, a jak można pracować w przedsiębiorstwie komunalnym - to to porównanie wypada na niekorzyść pana Jakiego. Wśród pracowników jest oczekiwanie, że prezes w końcu odejdzie. Wiele z tych osób to ludzie, którzy byli przez niego promowani albo zatrudniani, a nie ma u nich poparcia. Zaskoczyło mnie, jak dużo osób złożyło imienny podpis, że nie chce go już w spółce. Wiemy, że pan prezes używa organów państwowych do obrony swojej osoby.

I dodaje: - Pan prezes wrócił do pracy, ale nie wie, co ma robić. Wiele osób poszło na zwolnienia, piszą oświadczenia, że obawiają się o swoje zdrowie. Jego akcje zastraszające są przeciwskuteczne. Udowodniliśmy przed komisją GIP, że pan prezes o różne rzeczy oskarża pracowników fałszywie. Moglibyśmy pójść z tym do sądu, ale nie idziemy, bo nie wierzymy w sprawiedliwe wyroki w dzisiejszej Polsce. Zawieszenie i wyeliminowanie wiceprezesów to naszym zdaniem zemsta za to, że nie pozwolili prezesowi krzywdzić pracowników.

Sytuację w WiK skontrolowała we wrześniu Państwowa Inspekcja Pracy. Wniosek o jej przeprowadzenie złożył sam prezes Jaki. Inspektorzy PIP badali relacje w spółce przez cztery miesiące. Wynikiem przeprowadzonych przez nich rozmów i ankiet jest prawie 200-stronicowy raport.

Raport dzieli się na oceny pracowników zasadniczych (a więc pracowników zatrudnionych w działach merytorycznych, technicznych i niebędących na stanowiskach kierowniczych) i tych z kadry zarządzającej.

Według wniosków komisji w WiK Opole zdarzają się sytuacje zachowań niepożądanych, niewłaściwych, nieetycznych czy wrogich, które mogą nosić cechy i znamiona mobbingu. Pracownicy kadry zasadniczej wskazali, że takich zachowań dopuszczają się wszyscy członkowie zarządu i kierownicy działów, ale różnią się one częstotliwością i rodzajem działań.

W przypadku oceny prezesa i wiceprezesów większość ankietowanych nie udzieliła żadnej odpowiedzi. Wśród osób, które zdecydowały się ocenić prezesa w zaprezentowanych kryteriach, przeważały wskazania "zdecydowanie lub raczej źle". 

machaj 1
Ireneusz Jaki, prezes Wodociągów i Kanalizacji w Opolu o swoim zawieszeniu podczas konferencji 18 października
Źródło: TVN24

Do ocen najbardziej skora była kadra kierownicza, która ma najczęstszy kontakt z prezesem. 54 procent ankietowanych oceniło atmosferę w pracy jako negatywną, a 43 procent uważa, że w ciągu roku pogorszyło się ich samopoczucie z powodu sytuacji panującej w pracy. Ponad połowa, bo 57 procent, oceniła negatywnie relacje interpersonalne z prezesem.

Dodatkowe badania przeprowadzili też inspektorzy z Głównego Inspektoratu Pracy w Warszawie. Raport został przekazany spółce na początku stycznia tego roku. 

- Prezes wziął raport i nie chciał go nam przekazać, choć ma taki obowiązek. Wezwaliśmy go do udostępnienia go nam - mówi Anna Habzda, przewodnicząca Rady Nadzorczej.

Juliusz Głuski, rzecznik prasowy GIP, poinformował, że na oficjalne wyniki stołecznego raportu trzeba jeszcze zaczekać. "Czynności kontrolne zostały zakończone. Obecnie podmiot kontrolowany ma czas na złożenie zastrzeżeń do protokołu i przekazanie ich do Państwowej Inspekcji Pracy. Dopiero po odniesieniu się do wspomnianych zastrzeżeń będzie można uznać procedurę kontrolną za zamkniętą" - napisał rzecznik w mailu.

Prezes czuje się nękany

Anna Habzda mówi, że też znalazła się na celowniku prezesa. Najpierw w maju 2022 dowiedziała się o tym, że prezes Jaki złożył na nią i wiceprezesów zawiadomienie do prokuratury w sprawie nieprawidłowości w przetargu na prąd.

- Podobno go nie dopilnowałam, choć nie byłam wtedy nawet członkiem Rady i nie brałam udziału w podejmowaniu jakichkolwiek decyzji. Do dziś nikt się w tej sprawie do mnie nie odezwał. Tydzień temu prezes złożył kolejne zawiadomienie na mnie i członków rady, tym razem za nękanie. Brzmi to co najmniej idiotycznie. Dodam, że wszystkie takie działania mają miejsce tuż przed posiedzeniami Rady Nadzorczej. Prezes nie odpowiada na pytania członków Rady, nie chciał też ustosunkować się do zarzutów o mobbing. Deprecjonuje mnie i pozostałych członków Rady, ośmiesza nas - mówi.

- W jaki sposób? - pytam.

- Opowiadał w mediach, że to ja napisałam list kierowników. Pracownicy napisali oświadczenie, że to pomówienia i skandal. Skończyło się tym, że złożyłam pozew o naruszenie dóbr osobistych przeciwko prezesowi. 

- Widać koniec tej sprawy?

- Trudno powiedzieć. Decydujący głos w sprawie odwołania ma przedstawiciel Państwowego Funduszu Rozwoju w Radzie. W ciągu poł roku było ich już pięcioro. Na razie obserwuję nieustający dramat pracowników, którzy uciekają na zwolnienia lekarskie. Słychać też głosy o chęci składania wypowiedzeń, jeśli sytuacja się nie zmieni. To byłoby zabójstwo dla spółki. Tam pracują fantastyczni fachowcy, którzy są jej największą wartością. 

Stanisław Janik
Stanisław Janik o sytuacji w opolskim WiK
Źródło: TVN24

Adam: - Pracownicy nie rozumieją jednego. Pracodawca nie chce gościa, pracownicy głosem związków zawodowych też mówią nie, kierownicy mówią nie, a on się śmieje. Niszczy reputację długoletnich pracowników, wizerunek spółki, na który wszyscy pracują. Straszy wszystkich sprawami w sądach i prokuraturze. Czy tak postępuje szef ? Każdy jeden pracownik, gdyby zachowywał się jak Jaki, już dawno by poleciał z dyscyplinarką i sprawa w sądzie. A tu? Tylu mądrych, tylu specjalistów, tylu prawników i brak skutecznych działań. A kto cierpi? Zwykły szary pracownik, jego rodzina, bliscy i nikt się tym nie przejmuje. Chwile, kiedy Jakiego nie było w firmie, były porównywalne do sytuacji topiącego się człowieka, który choć przez chwilę może wynurzyć twarz i nabrać powietrza.

Pracownicy opisują, że atmosfera w spółce znów jest nie do zniesienia.

Mieczysław: - Prezes Jaki to symbol podziału pracowników, zastraszania i ciągłych donosów. Atmosfera jest taka, że żołnierze prezesa donoszą na każdym kroku, nagrywają, robią zdjęcia i w ogóle się z tym nie kryją.

Aldona: - Prezes wrócił i w spółce jest paraliż. Ludzie prezesa wszystko sprawdzają, kontrolują, jest utrudniony dostęp do dokumentów. Prezes powołał dwie zaufane osoby do sekretariatu. To zagrania, by przestraszyć ludzi. Kiedy to się skończy, nie wiem. Pracownicy już tego nie wytrzymują. Zauważam u nich tiki nerwowe, których nigdy nie mieli. Gdy nie było prezesa, ludzie byli spokojniejsi, do pracy przychodziło się z przyjemnością. Wcześniej pracownicy nigdy nie wiedzieli, co ich rano spotka. - czy nie będą musieli się przenosić, nagle nie zmienią stanowiska. Żartowali, że nie wiedzą, kto będzie dziś ich kierownikiem. Byli w ciągłym stresie.

Marek: - Praca ze świadomością, że jak komuś powinie się noga, to skończy w prokuraturze, jest ogromnym ciężarem. Teraz znów każdy się boi. Gdy prezesa nie było, ludzie się uśmiechali, rozmawiali, a nie szeptali. Jest dezorganizacja, bo musimy się bronić przed kłamstwami, które opowiada w mediach. Na przykład, że pracownicy zeznawali przeciwko niemu za łapówki. Frustrujące jest to, że widzimy, że jak ma się w garści sądy i prokuraturę, to można wszystko.

Paweł Kawecki
Paweł Kawecki o odwołaniu prezesa WiK w Opolu (nagranie z 8 listopada 2022 roku)
Źródło: TVN24

Decyzje po myśli prezesa

W grudniu zapytaliśmy prezesa Jakiego, czy obawia się powrotu do pracy przy tak dużej niechęci pracowników. Wcześniej pisaliśmy o tym, że powrotu prezesa do pracy nie chcą dwa z trzech działających w WiK Opole związków zawodowych. Apelowali oni o zakaz pracy dla prezesa i zabezpieczenie dóbr spółki. Trzeci związek zawodowy, najmniej liczny, bronił prezesa, a spółkę nazwał "miejscem gierek uprawianych przez Prezydenta Miasta Opola Arkadiusza Wiśniewskiego".

Prezes Jaki odpisał na wtedy na pytania w punktach:

"1. Sprawdziłem. Trzy działające związki zawodowe w spółce liczą dokładnie 148 osób. Z tego za wysłaniem pisma negatywnie oceniającego moją pracę głosowało 58 osób na 148 w związkach i około 310 w firmie. Więc nie stanowią nawet 1/5 pracowników. 2. Wielu było również za mną w czasie, kiedy groziło to zwolnieniem i szykanami, czego doświadczyło już wiele osób.  3. Wcale się nie dziwię, że najgłośniej krzyczy przewodniczący jednego ze związków, wobec którego jest prowadzone postępowanie o korupcję. Dostał awans i wysoką podwyżkę za obciążenie mnie wymyślonymi zeznaniami. Okazuje się, że takich osób było więcej, co przyznał na konferencji prasowej członek zarządu pan Kawecki.  4. W tej sytuacji istotne myślę jest to, że zatrudniona na kierowniczym stanowisku została Agnieszka M. mająca prokuratorskie zarzuty i zakaz kontaktów z wieloma osobami w firmie. Jestem pewny, że ten fakt również zostanie przez Panią odnotowany.  5. A obecnie funkcję prezesa pełnił, przez chwilę co prawda człowiek, który był aktywny w ZOMO w represjonowaniu wolnościowych demonstracji.  6. To już kolejna decyzja sądu po mojej myśli, zarówno jeżeli chodzi o próby zawieszenia jak i odwołania - pokazująca że wszystko do tej pory było zmyślone i jest formą represji za ujawnienie afery przetargowej jednej z najważniejszych osób prezydenta Opola". 

Agnieszka Maślak, wcześniej wiceprezeska, której prokuratura postawiła zarzuty w sprawie przetargu na prąd, aktualnie nadal pracuje w WiK Opole, choć jest zawieszona w czynnościach wiceprezesa.

- Poproszono mnie o nadzór projektu modernizacji oczyszczalni, więc jestem na co dzień w spółce. Pracownicy, gdy dzwoni prezes, stają na baczność. Atmosfera jest makabryczna, ludzie są załamani. Stracili zaufanie do wszystkich, są lekceważeni przez instytucje państwowe. Nie wierzą już nikomu. A przecież wszystko, o czym mówią od tylu miesięcy, to prawda. GIP ostatnio przeprowadził kolejną kontrolę, chyba byli przekonani, że to szwindel, nie dowierzali pracownikom. Ale po pierwszym spotkaniu z nimi zmienili nastawienie. Jak długo to jeszcze potrwa, nie wiem - mówi Maślak.

machaj 2
Ireneusz Jaki o decyzjach sądu (nagranie z 18 października 2022 roku)
Źródło: TVN24

Sprawy nie posunęły się do przodu

Prezes Jaki wielokrotnie podkreślał, że to prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski prowadzi z nim wojnę polityczną. Wiśniewski tłumaczy, że konflikt rozpoczął się tuż po tym, gdy dotarły do niego relacje pracowników o mobbingu w spółce i z jego nadania trafiło tam dwoje wiceprezesów: Paroń i Maślak.

Arkadiusz Wiśniewski komentuje: - Przemyślenia po pół roku są raczej smutne. Wbrew staraniom wielu osób i potwierdzeniu zarzutów, jakie były stawiane, instytucje państwowe i media bardzo mocno bronią pana Jakiego. Wszyscy wiedzą, że krzywdził ludzi, a sprawy nie posunęły się do przodu. Trzeba jednak walczyć dalej, bo trudno przyjąć, że w tym kraju, jeśli ktoś należy do jedynej słusznej partii, to należy mu się ochrona. A ci, którzy pokazują łamanie przez niego prawa, są karani. Nie będziemy się poddawać - podkreśla prezydent Opola.

Ojciec Patryka Jakiego oskarżany o mobbing
Źródło: TVN24

Tymczasem w prokuraturze w Świdnicy toczy się kilka postępowań. Między innymi w sprawie uporczywego łamania praw pracowniczych i znęcania się psychicznego nad pracownikami przez prezesa Jakiego. On sam złożył podobne zawiadomienie, oskarżając o mobbing wobec pracowników wiceprezesów - Sebastiana Paronia i Agnieszkę Maślak.

- To pięć postępowań. W zakresie procesowym od czterech miesięcy nic się w nich nie zmieniło, wszystkie są w toku. W jednym, z zawiadomienia pana Jakiego, dwoje członków zarządu usłyszało zarzuty, to śledztwo dalej trwa [chodzi o sprawę przetargu na prąd - red.]. Nikt więcej nie ma tu zarzutów. Drugie postępowanie, które dotyczyło znieważania pana Jakiego za pomocą środków masowego przekazu, toczy się w sprawie, też nikt nie ma zarzutów. Dwa zawiadomienia dotyczą uporczywego łamania praw pracowniczych i znęcania się psychicznego nad pracownikami, jedno złożył pan Jaki, a drugie pracownicy. Trwają przesłuchania. I jest jeszcze jedno, dotyczy niegospodarności poprzez zakupienie maszyny do bezwykopowego udrażniania kanałów, tu też nikt nie usłyszał zarzutów - mówi Tomasz Orepuk, rzecznik prasowy prokuratury w Świdnicy.

Ireneusz Jaki nie odpowiedział na moją prośbę o podsumowanie ostatniego półrocza w spółce.

Imiona niektórych bohaterów zostały zmienione.

Czytaj także: