Sam pomysł, by dzieci i młodzież z Ukrainy objąć w Polsce obowiązkiem szkolnym, jest bardzo dobry - oceniają nasi rozmówcy. Bo nawet gdy wojna się skończy, sporo Ukraińców może u nas zostać - leczyć nas, piec dla nas chleb, pracować na polskie PKB. Gorzej jest niestety z realizacją tego pomysłu - niejedna szkoła nie wie jeszcze, na ilu nowych uczniów się przygotować. - System sobie poradzi, ale poszczególne placówki niekoniecznie - przewiduje Szymon Lepper, nauczyciel historii i wiedzy o społeczeństwie z V LO w Gdyni.
- Od 1 września nauka dla dzieci uchodźczych z Ukrainy będzie w Polsce obowiązkowa. Mają uczęszczać do rocznych zerówek, szkół podstawowych i ponadpodstawowych. Jeśli rodzice nie dopełnią tego obowiązku, grozi im odebranie świadczenia 800 plus.
- Wiceministra edukacji Joanna Mucha szacuje, że naukę w szkołach może podjąć nawet 80 tys. nowych uczniów z Ukrainy. Zapewnia, że obowiązek szkolny dla nich to "integracja, a nie polonizacja".
- Krzysztof Obrębski, wicedyrektor Zespołu Szkół nr 31 w Warszawie, mówi nam, że telefon w szkole dzwoni cały czas. Ciągle pojawiają się też nowe podania od rodziców uczniów z Ukrainy.
- Czy szkoły sobie poradzą? I jak mają integrować ukraińskich uczniów z polskimi rówieśnikami? Zwłaszcza że fala nowych uczniów to nie jedyne zmiany, które czekają szkoły od początku września.
Zagubieni w systemie
Połowa czerwca ubiegłego roku, centrum Warszawy. W świetlicokawiarni Spoko Cafe, która powstała z myślą o młodych uchodźcach, siedzi kilkoro nastolatków z Ukrainy. Rozmawia z nimi Justyna Suchecka, dziennikarka tvn24.pl, która relacjonuje to spotkanie tak:
"M. na telefonie ogląda filmiki, czasem się do nich uśmiecha. Co jakiś czas podnosi wzrok znad komórki i rozgląda się nerwowo dookoła. Widać, że na kogoś czeka. Przyjechała do Polski w marcu 2022 roku z mamą i dorosłą siostrą. Są z Dniepra. Choć od ponad roku mieszkają w Warszawie, M. uczy się w ukraińskiej szkole, zapisała się tam na lekcje online.
Ale to nie taki online, jak u nas w czasie pandemii i miesięcy nauki zdalnej. M. nie widuje się na kamerkach z nauczycielami i znajomymi. - Robię testy - tłumaczy.
Mówiąc wprost: ma do nauczenia się materiał na dany temat, a potem musi rozwiązać quiz i wykazać, czy temat opanowała. Z tego, co opowiada, wynika, że nikt nie sprawdza, czy robi to sama.
V. próbuje swoich sił w polskiej szkole branżowej. Ale inni nastolatkowie z Ukrainy są sceptyczni. Mówią na przykład:
- Po co mam chodzić do polskiej szkoły, skoro chcę wrócić do Kijowa?
- Tu i tak nie mam polskich kolegów. Po co mi to?
- Za to tam można zaliczyć, nie trzeba się starać.
- Mama mówi, że będziemy się martwić o szkołę po wojnie".
Dalej Suchecka pisze: "Takich dzieci, jak one, są w Polsce tysiące. Ich rodzice deklarują, że nie uczą się w naszych szkołach, bo kontynuują naukę online w Ukrainie. Nikt nie ma jednak pewności, czy naprawdę tak się dzieje. Jak podkreślają eksperci z organizacji pozarządowej Centrum Edukacji Obywatelskiej (CEO), wszystko w tym systemie opiera się na deklaracjach.
I rzeczywiście tak jest - ówczesny minister edukacji Przemysław Czarnek przekonuje, że nie ma podstaw prawnych do monitorowania, czy młodzi uchodźcy z Ukrainy, którzy nie są uczniami szkoły polskiej, uczą się zdalnie w szkole ukraińskiej. Z kolei ukraińskie ministerstwo wierzy w dane ze swojego systemu, gdzie rodzice rejestrują dzieci na zdalne lekcje. Ale zweryfikowanie tego, czego, czy i jak się uczą, jest w zasadzie niemożliwe. A w związku z pandemią COVID-19 dla wielu z nich to już czwarty rok zdalnej nauki.
- Nie wiemy, ile z nich nie uczy się w ogóle, ale wiemy, że każda taka historia będzie miała długofalowe konsekwencje zarówno dla tych dzieci, jak i dla społeczeństwa tu w Polsce - komentuje dr Jędrzej Witkowski z Centrum Edukacji Obywatelskiej".
Gdy w kwietniu zeszłego roku CEO zestawiło liczbę uczniów z Systemu Informacji Oświatowej z danymi z bazy PESEL, okazało się, że ponad połowa dzieci uchodźczych w wieku szkolnym pozostaje poza polskim systemem edukacji. Im starsze dzieci - tym gorzej. Tylko co piąty (22 proc.) nastolatek z Ukrainy chodził do polskiej szkoły.
CZYTAJ TEŻ: "TE LICZBY CAŁY CZAS NIE DAJĄ NAM SPOKOJU" >>>
Nauka już obowiązkowa
Połowa czerwca tego roku, centrum Warszawy. W Ministerstwie Edukacji Narodowej nie ma już Przemysława Czarnka i innych polityków Zjednoczonej Prawicy - 15 października 2023 roku przegrali wybory parlamentarne. Teraz rządzi koalicja KO, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy. W MEN trwa właśnie konferencja prasowa wiceministry Joanny Muchy o nowelizacji Ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy.
Chodzi o konkretne rozwiązania dotyczące nauki dzieci uchodźczych z Ukrainy, które od 1 września 2024 roku mają dokładnie tak samo jak ich polscy rówieśnicy:
- obowiązkową roczną zerówkę,
- obowiązkową naukę w szkole podstawowej,
- obowiązkową naukę w szkole ponadpodstawowej (liceum, technikum, szkoła branżowa).
Tylko pod warunkiem, że dziecko uchodźcze będzie w zerówce, podstawówce albo szkole średniej, jego rodzicom będzie wypłacane świadczenie rodzinne 800 plus.
"W praktyce ma to wyglądać tak, że rodzice składając wniosek np. o świadczenie 800 plus, będą musieli wpisać, do jakiej szkoły chodzi dziecko. Podane dane MEN będzie weryfikować przez System Informacji Oświatowej (SIO). W przypadku niezastosowania się do obowiązku szkolnego rodzicom uczniów grozi postępowanie egzekucyjne i 100 zł grzywny, a od czerwca 2025 r. - także utrata 800 plus" - informuje "Głos Nauczycielski".
Wyjątek od obowiązku szkolnego jest tylko jeden: uczniowie, którzy w roku szkolnym 2024/2025 uczą się w klasie programowo najwyższej w szkole funkcjonującej w ukraińskim systemie oświaty, mogą uczyć się online. - Jeśli to dziecko przeszło przez cały proces edukacyjny na Ukrainie, to ten ostatni rok może wtedy po prostu spędzić w ukraińskim systemie edukacyjnym - wyjaśnia w rozmowie z "Faktami" TVN wiceministra Joanna Mucha. Co ważne, rodzice tych uczniów też będą mogli ubiegać się o 800 plus.
Cel obowiązkowej nauki dla dzieci uchodźczych z Ukrainy - jak informuje MEN na swojej stronie internetowej - to "wyrównanie szans poprzez realizację prawa dziecka do edukacji". - Integracja, a nie polonizacja. Zaprosimy te dzieci do polskiej szkoły od 1 września. Chcemy, żeby miały równe szanse edukacyjne, były zaopiekowane i bezpieczne - podkreślała wiceministra Mucha podczas czerwcowej konferencji.
Joanna Mucha zapewnia też, że "polska szkoła jest gotowa do przyjęcia dzieci z Ukrainy, które do tej pory nie zostały objęte procesem edukacji". - Te dzieci mogą w przyszłości budować zarówno nasz kraj, Polskę, jak i przyczyniać się do odbudowy Ukrainy - mówi. - Będziemy potrzebować specjalistów w różnych zawodach, dlatego powinniśmy zadbać o to, by młode pokolenie uchodźców mieszkających w Polsce mogło się uczyć w jak najlepszych warunkach - dodaje.
I to akurat świetnie koresponduje z tym, co rok wcześniej w rozmowie z tvn24.pl mówił dr Jędrzej Witkowski z Centrum Edukacji Obywatelskiej: - Powinniśmy jako społeczeństwo wziąć odpowiedzialność za dzieci, które pozostają poza systemem. Poznać ich sytuację i zachęcać je oraz ich rodziców do wejścia do polskiego systemu edukacji. Dlaczego? Bo choćbyśmy bardzo wszyscy chcieli, żeby ta wojna się szybko skończyła, to musimy też brać pod uwagę scenariusz, że bardzo wielu Ukraińców zostanie tu na lata lub nawet na zawsze. A bez kontaktu z polską szkołą trudniejsze będzie dla nich na przykład wejście na rynek pracy czy podjęcie edukacji na studiach. Co oznacza, że frustracje wielu młodych ludzi doświadczonych wojną będą narastać. Wielu z nich będzie otrzymywało edukację i zatrudnienie poniżej swoich aspiracji i możliwości, a to grozi nie tylko ich niezadowoleniem, ale i konfliktami społecznymi.
Z opublikowanego w kwietniu 2023 roku raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego "Polacy i Ukraińcy - wyzwania integracji uchodźców" wynika, iż zaledwie nieco ponad 3 proc. badanych uważa, że z powodu napływu uchodźców z Ukrainy edukacja ich dzieci w polskich szkołach pogorszyła się albo pojawiły się problemy z zapisaniem ich dzieci do żłobka lub przedszkola. Z drugiej strony w sieci można znaleźć setki komentarzy, w których rodzice (i osoby podające się za rodziców) skarżą się np., że "ukraińscy uczniowie rozwalają lekcję", zaś "nauczyciele zaniżają do nich poziom, a przecież są egzaminy".
Telefon dzwoni cały czas
"Dobra edukacja to szansa na dobrą przyszłość! Polska szkoła jest odpowiednio przygotowana, by przyjąć dzieci przybyłe z Ukrainy, zapewnić im odpowiednie wsparcie, opiekę i bezpieczeństwo. Edukacja jest prawem każdego dziecka!" - czytam w sierpniu w mediach społecznościowych Ministerstwa Edukacji Narodowej. Czy zatem polskie szkoły rzeczywiście są gotowe na przyjęcie uczniów z Ukrainy od początku września? O jakich liczbach nowych uczniów i uczennic mówimy? Padają różne odpowiedzi. - System wydaje się, że powinien być na to gotowy, ale poszczególne placówki mogą być na to niegotowe. To jest kwestia tego, ilu do danej placówki rzeczywiście tych uczniów trafi. W różnych rozmowach słyszałem, że w jednej szkole pojawiło się dziesięcioro nowych uczniów, a w innej szkole pojawiło się około setki - mówi Szymon Lepper, nauczyciel historii, wiedzy o społeczeństwie i angielskiego w V Liceum Ogólnokształcącym w Gdyni. - Szkoły są na wszystko gotowe, na to też, bo to ponowne dogęszczenie, które kiedyś w różnych sytuacjach się zdarzało. Ale szkoły oczekiwały raczej czegoś innego - mówi Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. Przypomina, że kilka miesięcy temu delegacja OSKKO była u ministry edukacji Barbary Nowackiej: - Wręczyliśmy wręcz żądanie, żeby zmniejszyć liczbę dzieci w klasie do poniżej 20. A będzie się dziać coś zupełnie odwrotnego. Pod koniec sierpnia ministra Nowacka podpisała rozporządzenie, które zwiększa limity uczniów w klasach w nowym roku szkolnym. I tak klasy I-III szkół podstawowych będą mogły liczyć aż 29 uczniów. Jeśli w klasie jest 25 dzieci, można dołączyć do niej czworo uczniów z Ukrainy, jeśli 26 - troje, a gdy 27 - dwoje. W przedszkolach do oddziału może dojść maksymalnie troje dzieci z Ukrainy. W starszych klasach podstawówek i w szkołach ponadpodstawowych nie ma ogólnopolskich limitów dotyczących liczby uczniów (mogą je ustalać poszczególne samorządy, które prowadzą placówki oświatowe). - Jeżeli zwiększamy limity w klasach, w tak różnorodnych zespołach klasowych, to nie możemy spodziewać się dobrych wyników edukacyjnych uczniów - ostrzega Urszula Woźniak ze Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Jak mówi mi Krzysztof Obrębski, wicedyrektor Zespołu Szkół nr 31 w Warszawie, telefon w szkole dzwoni cały czas. Ciągle pojawiają się też nowe podania od rodziców uczniów z Ukrainy. Przewiduje, że tak będzie też we wrześniu. - Na ten moment we wszystkich klasach pierwszych mamy około 35-40 podań - słyszę od niego.
Bez wątpienia pomocna dla szkół byłaby szacunkowa liczba uczniów, którzy pojawią się w polskim systemie. - Spodziewamy się między 60 a 80 tysięcy nowych dzieci ukraińskich - szacuje wiceministra Joanna Mucha.
Biuro prasowe MEN podchodzi do tego z większą ostrożnością. "Liczbę uczniów z Ukrainy trudno jest prognozować, ponieważ ich liczba zależy od czynników, na które MEN nie ma wpływu. W czerwcu było 183 904 dzieci. (…) Dane dot. dzieci z Ukrainy w polskich szkołach i placówkach oświatowych będziemy znali jesienią" - czytam w przesłanej nam odpowiedzi.
I jeszcze jedna liczba: z danych ZUS wynika, że w pierwszym półroczu 2024 r. świadczenie 800 plus pobierało 315 470 dzieci z Ukrainy. Część z nich może być oczywiście młodsza niż sześciolatki, które idą do zerówki.
- Nie czuję, żeby ktoś pomyślał o tym kompleksowo - słyszę od aktywistki "Wolnej Szkoły" Marii Kowalewskiej, która jest nauczycielką wspomagającą i uczy też dzieci z Ukrainy języka polskiego jako obcego. - A z drugiej strony mamy już doświadczenia w związku z tym, co się działo w lutym 2022 roku [początek pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę - red.] i tym, jak Czarnek nas zostawił samych i same. Pomagały NGO-sy. Wiele osób bazowało na swojej empatii. Udało się to też dzięki zaangażowaniu nauczycielek i nauczycieli.
- Szkoły muszą otrzymać wsparcie w integrowaniu nowych uczniów. To długofalowy proces, który potrwa kilka lat - postulował już rok temu w rozmowie z tvn24.pl dr Jędrzej Witkowski z CEO. - Konieczne jest szkolenie nauczycieli w zakresie metod pracy z uczniami cudzoziemskimi. Nie wystarczy to, czego nauczyli się - często zupełnie sami i z potrzeby serca - wiosną 2022 roku - podkreślał.
Maria Kowalewska ocenia ruch MEN dotyczący uczniów i uczennic z Ukrainy jako dobry, tyle że o rok spóźniony: - Trzeba myśleć o tych osobach jako o naszych przyszłych obywatelach i obywatelkach. Ci, którzy tu zostaną, będą nas leczyć, będą piec nam chleby i podnosić PKB.
Egzamin bez polskiego, asystent do pomocy
Wraz z obowiązkiem szkolnym pojawią się jeszcze inne zmiany. Jedną z nich jest to, że w roku szkolnym 2024/2025 uczniowie i uczennice z Ukrainy nie będą musieli zdawać egzaminu ósmoklasisty z języka polskiego.
A ze znajomością polskiego na takim poziomie, by zdać egzamin, były już problemy. Dr Jędrzej Witkowski z CEO powiedział rok temu tvn24.pl: - Szkoła nie ocenia zwykle tego, co wiesz, tylko to, co jesteś w stanie przedstawić, napisać, powiedzieć. Nam się czasem wydaje, że młodzi się już fajnie dogadują na przerwach, czyli w naszym rozumieniu "mówią po polsku"... Ale co innego pogadać o ulubionej grze komputerowej, a co innego wykazać się znajomością budowy pantofelka. Fotosynteza to trudniejsze słowo niż gra.
Skoro już przy języku polskim jesteśmy, to w nowych przepisach znalazło się też wydłużenie z 24 do 36 miesięcy dodatkowej, bezpłatnej nauki języka polskiego dla uczniów, którzy już chodzą na takie zajęcia od roku szkolnego 2022/2023 i 2023/2024.
Kolejna ważna nowość związana z obowiązkową nauką dla dzieci i młodzieży z Ukrainy to możliwość zatrudniania w szkołach asystenta międzykulturowego. Tak jego zadania określa MEN:
- rozpoznaje językowe i kulturowe trudności w procesie adaptacji, włączania i integracji w wielokulturowej społeczności szkolnej;
- współpracuje z rodziną i kadrą szkoły w zakresie profilaktyki i przeciwdziałania przemocy, wykluczenia i dyskryminacji;
- wspiera spójne funkcjonowanie wielokulturowej społeczności szkolnej.
Żeby zostać asystentem, nie trzeba spełniać konkretnych wymagań dotyczących tytułów zawodowych, kwalifikacji czy uprawnień. Od kandydata wymagana jest jednak znajomość języka i kultury kraju pochodzenia ucznia.
- To stosunkowo nowy zawód, takich asystentek, bo w tej chwili to sfeminizowany zawód, w lutym było w Polsce 475 - wyjaśnia Mikołaj Pawlak, socjolog, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, który na UW prowadzi studia podyplomowe "Asystentura międzykulturowa w szkole". - My naszymi studiami wspieramy je w rozwoju kompetencji własnych. Dużo dzieci się pojawiło dwa lata temu, jak wojna wybuchła w Ukrainie, ale było ich już całkiem sporo przed wojną. Ponad 1 procent uczniów polskich szkół to były dzieci bez polskiego obywatelstwa. Teraz nie tylko wzrosła liczba dzieci ukraińskich, ale i gruzińskich, indyjskich i białoruskich - mówi prof. Pawlak. - Ale co ja będę opowiadał, najlepiej porozmawiać ze Svetlaną Syczewską. Svetlana Syczewska przyjechała do Polski 12 lat temu z Ukrainy z mężem i synem. Dziś jest asystentką migracyjną w jednej z krakowskich szkół.
- Gdy przyjechałam do Polski, mój synek miał 10 lat, więc dobrze rozumiem problemy rodziców, którzy posyłają dziecko do szkoły. Największa bariera to oczywiście język. Pomagam takiemu dziecku w komunikacji, rodzicom w pisaniu pism i podań. Czasami nawet odwiedzam z nimi różne polskie urzędy. Potrzebne jest też wsparcie psychologiczne, bo dzieci bardzo tęsknią, chcą wrócić do kraju. Nie rozumieją, dlaczego są w obcej szkole - opowiada Svetlana Syczewska.
Co dla rodziców z Ukrainy jest problemem w polskiej szkole?
- To może zabrzmi zabawnie, ale Librus, czyli elektroniczny dziennik. Nie mogą tego zrozumieć, dlaczego nie ma dzienników papierowych, wiele spraw chcą załatwić z nauczycielem osobiście, a w Polsce komunikacja odbywa się na Librusie. To dla nich zwykle taki kulturowy szok - przyznaje Svetlana Syczewska.
Asystent międzykulturowy ma w szkole status pracownika niepedagogicznego. Kto zatem za niego zapłaci? "Finansowanie zatrudnienia asystenta w szkołach, w których uczą się dzieci i młodzież - obywatele Ukrainy możliwe będzie z Funduszu Pomocy" - taką informację znajduję w liście ministry Barbary Nowackiej m.in. do kuratorów i dyrektorów szkół. Fundusz działa w Banku Gospodarstwa Krajowego. Jego zadaniem jest finansowanie lub dofinansowanie realizacji zadań na rzecz pomocy Ukrainie. Pytanie tylko, czy znajdą się chętni do pracy na tym stanowisku, skoro wciąż są duże problemy ze znalezieniem psychologów czy nauczycieli przedmiotów.
Podwyżki były, ale kłopoty zostały
- Podwyżki dla nauczycieli były czymś wspaniałym. Żaden rząd wcześniej tak szybko tego nie zrobił - mówi dr Iga Kazimierczyk, prezeska Fundacji Przestrzeń dla Edukacji, działająca w inicjatywie "Wolna Szkoła". - Tylko pani minister trochę zmarnowała tę sytuację na boisku. Ona była przy piłce i mogła ten mecz z nauczycielami naprawdę fantastycznie rozegrać. Pokazać, że rozumie problemy, o których mówią. Powiedzieć, że rozumie, że są przepracowani. Serio zacząć pracę nad budowaniem systemu wsparcia. Od lat mówimy o konieczności superwizji dla nauczycieli, wypaleniu zawodowym. To tematy, które dając podwyżki, mogła od razu zacząć rozpracowywać. Mogła się też komunikacyjnie otworzyć na nauczycieli, a to się nie stało.
"Głos Nauczycielski" w drugiej połowie sierpnia przeprowadził internetową ankietę na temat samopoczucia nauczycieli na chwilę przed powrotem do szkoły z wakacji. Wzięło w niej udział ponad 1,7 tys. osób. Wyniki nie są optymistyczne, a nastroje są wręcz fatalne.
Jak to możliwe, skoro nauczyciele niedawno dostali podwyżki? Gdy ich o to pytam, wskazują najczęściej na przemęczenie, przeciążenie pracą i liczbę wakatów, która mimo podwyżek niemal nie drgnęła.
Potwierdzają to liczby. Nauczyciel Robert Górniak napisał program do zliczania ofert pracy ze stron kuratoriów oświaty. 26 sierpnia, w ostatni poniedziałek wakacji, opublikował na stronie Dealerzy Wiedzy liczbę 16 527 wakatów.
Mamy ostatni poniedziałek wakacji, sięgam więc po stan wakatów na ostatni poniedziałek sierpnia 2023 roku, porównując go...
Posted by Dealerzy Wiedzy on Monday, August 26, 2024
Górniak porównał tę liczbę z tą sprzed roku. Według danych z 24 i 25 sierpnia 2023 r. było 17 831 wakatów. Nauczyciel opatrzył swój wpis komentarzem, że utrzymuje się wciąż lekki, bo zaledwie kilkuprocentowy spadek w porównaniu z ubiegłym rokiem, ale jego zdaniem na pewno nie jest to powód do radości. To nadal są duże liczby.
- Lecimy na ścianę w tej chwili. Nauczyciele odchodzą ze szkół. Wykonujemy bardzo potrzebny zawód, a przy podnoszeniu pensji minimalnej cały czas ta nauczyciela początkującego niewiele odstaje od tego - zwraca uwagę Maria Kowalewska, nauczycielka wspomagająca.
W ostatnich dniach nauczycielskie związki negocjowały z MEN kolejną podwyżkę płac. Ale w środę, 28 sierpnia, minister finansów pozbawił nauczycieli złudzeń. Podwyżki w 2025 roku dla całej sfery budżetowej, w tym dla nauczycieli, wyniosą 5 proc. To więcej niż zapowiadane 4,1 proc., a mniej niż 10 proc., o które wnioskowała ministra edukacji.
- Nie ma dramatu i nie użyłbym tego słowa. Jest niestety marazm - ocenia Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. - My się nie rozwijamy, nie budujemy kadry. Nie ma chętnych, którzy by się rzucili w tę oświatę jako dzieło życia. A ci, dla których jest dziełem życia, to właśnie w niej są. Większość dyrektorów prosi i błaga swoich mogących odejść na emeryturę nauczycieli, żeby jeszcze nie odchodzili albo żeby wrócili na godzinę, na zastępstwa. - Czyli znowu emeryci będą nam łatać plany lekcji? - dopytuję. - Bez emerytów nie ma mowy - odpowiada Marek Pleśniar.
Nie wiadomo też, czy i jak szkoły udźwigną obowiązek nauki dzieci uchodźczych z Ukrainy. A także wsparcie dla nich i dla ich polskich rówieśników - w szkołach wciąż bowiem brakuje psychologów i pedagogów. Wprawdzie z danych MEN wynika, że sytuacja się poprawia (w 2022 roku liczba etatów psychologów wynosiła 4,9 tys., a obecnie ponad 12,6 tys.), ale ze strony Dealerzy Wiedzy wiemy, że wciąż najwięcej ofert pracy w szkole było dla psychologów (2426) i pedagogów (1862; obie liczby z 26 sierpnia).
Co jeszcze nowego w tym i kolejnym roku szkolnym?
Rok szkolny 2024/2025 to nie tylko początek obowiązkowej nauki dla dzieci uchodźczych z Ukrainy. Nowości będzie więcej.
- To będzie pierwszy rok szkolny, podczas którego już w pełni będą obowiązywać standardy ochrony małoletnich. Musiały je opracować i wdrożyć do 15 sierpnia wszystkie podmioty, których działalność w jakimkolwiek stopniu wiąże się z pracą z dziećmi albo w których przebywają lub mogą przebywać dzieci. To jeden z wymogów tak zwanej Ustawy Kamilka, która ma na celu zwiększenie bezpieczeństwa dzieci i młodzieży. Tak o standardach pisze Biuro Rzeczniczki Praw Dziecka: "Standardy ochrony dzieci to zbiór zasad, które pomagają tworzyć bezpieczne i przyjazne środowisko w szkołach, przedszkolach i innych placówkach działających na rzecz dzieci. W miejscu, które spełnia standardy wszyscy wiedzą, jak podejmować interwencję w przypadku podejrzenia, że dziecko doświadcza krzywdzenia - w danym podmiocie lub w rodzinie". Wiadomo już jednak, że Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad nowelizacją przepisów ze względu na niejasności, które się pojawiły.
- Ocena z religii lub etyki nie będzie wliczana do średniej ocen, która ma wpływ na to, czy uczeń uzyska świadectwo z wyróżnieniem. Nadal będzie jednak wpisywana na świadectwie.
- Zmienią się zasady organizowania lekcji religii. Będzie możliwe łączenie uczniów w grupy międzyoddziałowe czy międzyklasowe, nawet gdy w danej klasie jest więcej niż siedmioro chętnych do nauki religii. Z roku na rok uczestniczących w tych lekcjach jest bowiem coraz mniej.
Episkopat i Polska Rada Ekumeniczna (międzywyznaniowa organizacja chrześcijańska - red.) oprotestowują to rozwiązanie, szukając wsparcia w Sądzie Najwyższym i Trybunale Konstytucyjnym Julii Przyłębskiej. - Ministerstwo nie zajmuje się mówieniem, o której godzinie mają być msze. Więc oczekuję, że Episkopat przestanie się zajmować tym, jak mają być organizowane lekcje religii w szkołach - komentuje ministra Barbara Nowacka.
- W MEN trwają prace nad projektem nowelizacji rozporządzenia dotyczącego redukcji lekcji religii do jednej godziny tygodniowo. Ministra chce, żeby nowe przepisy obowiązywały od września 2025 roku.
- Ministra Barbara Nowacka ogłosiła program "Doposażenie szkół w środki higieny menstruacyjnej w roku szkolnym 2024/2025". W ramach pilotażu MEN wesprze organizacje pozarządowe w zakupie podpasek i tamponów dla szkół oraz w organizacji zajęć i spotkań o charakterze profilaktycznym przeciw wykluczeniu menstruacyjnemu uczennic.
- Od 1 września 2024 r. w szkołach podstawowych, w ramach zajęć z wychowawcą, będą realizowane zagadnienia dotyczące pierwszej pomocy.
- Ministerstwo Edukacji Narodowej przygotowuje nowy przedmiot, który pojawi się w szkołach we wrześniu 2025 roku. To edukacja zdrowotna (od IV klas podstawówek). Ma zastąpić wychowanie do życia w rodzinie i obejmować zagadnienia zdrowia psychicznego, fizycznego, a także kwestie zdrowego odżywiania, profilaktyki, problemu uzależnień oraz edukacji seksualnej.
- Mniej HiT-u. Młodzież, która zaczyna pierwszą klasę w szkołach ponadpodstawowych, nie znajdzie w planach lekcji przedmiotu historia i teraźniejszość. Ale naukę HiT-u będą kontynuować ci, którzy mieli go już wcześniej. Ten rok szkolny upłynie pod znakiem przygotowań do nowego przedmiotu - od 1 września 2025 r. ma to być edukacja obywatelska.
- Wychowanie patriotyczne? Między MEN a Polskim Stronnictwem Ludowym trwa spór. Ludowcy przygotowali projekt ustawy o wychowaniu patriotycznym. Ministerstwo na ten pomysł odpowiada, że przecież drugi z kierunków oświatowych na nowy rok szkolny to: "Szkoła miejscem edukacji obywatelskiej, kształtowania postaw społecznych i patriotycznych, odpowiedzialności za region i ojczyznę. Edukacja dla bezpieczeństwa i proobronna" i że dodatkowo za rok wchodzi do szkół edukacja obywatelska.
- Ograniczona o około 20 proc. podstawa programowa kształcenia ogólnego dla klas IV-VIII szkoły podstawowej oraz dla szkół ponadpodstawowych będzie, zaczynając od roku szkolnego 2024/2025, jedyną podstawą przeprowadzania egzaminu ósmoklasisty i egzaminu maturalnego (przestają obowiązywać wymagania egzaminacyjne funkcjonujące w latach 2021-2024, wprowadzone w związku z pandemią COVID-19).
- Przystępujący do egzaminu maturalnego nie będą już składać we wrześniu wstępnych deklaracji przystąpienia do tego egzaminu. Uczynią to do 7 lutego roku szkolnego, w którym przystępują do egzaminu maturalnego.
Rok szkolny 2024/2025 będzie długi - zakończy się dopiero 27 czerwca.
Od 1 września nauka dla dzieci uchodźczych z Ukrainy będzie w Polsce obowiązkowa. Mają uczęszczać do rocznych zerówek, szkół podstawowych i ponadpodstawowych. Jeśli rodzice nie dopełnią tego obowiązku, grozi im odebranie świadczenia 800 plus.
Wiceministra edukacji Joanna Mucha szacuje, że naukę w szkołach może podjąć nawet 80 tys. nowych uczniów z Ukrainy. Zapewnia, że obowiązek szkolny dla nich to "integracja, a nie polonizacja".
Krzysztof Obrębski, wicedyrektor Zespołu Szkół nr 31 w Warszawie, mówi nam, że telefon w szkole dzwoni cały czas. Ciągle pojawiają się też nowe podania od rodziców uczniów z Ukrainy.
Czy szkoły sobie poradzą? I jak mają integrować ukraińskich uczniów z polskimi rówieśnikami? Zwłaszcza że fala nowych uczniów to nie jedyne zmiany, które czekają szkoły od początku września.
obowiązkową roczną zerówkę,
obowiązkową naukę w szkole podstawowej,
obowiązkową naukę w szkole ponadpodstawowej (liceum, technikum, szkoła branżowa).
rozpoznaje językowe i kulturowe trudności w procesie adaptacji, włączania i integracji w wielokulturowej społeczności szkolnej;
współpracuje z rodziną i kadrą szkoły w zakresie profilaktyki i przeciwdziałania przemocy, wykluczenia i dyskryminacji;
wspiera spójne funkcjonowanie wielokulturowej społeczności szkolnej.
To będzie pierwszy rok szkolny, podczas którego już w pełni będą obowiązywać standardy ochrony małoletnich. Musiały je opracować i wdrożyć do 15 sierpnia wszystkie podmioty, których działalność w jakimkolwiek stopniu wiąże się z pracą z dziećmi albo w których przebywają lub mogą przebywać dzieci. To jeden z wymogów tak zwanej Ustawy Kamilka, która ma na celu zwiększenie bezpieczeństwa dzieci i młodzieży. Tak o standardach pisze Biuro Rzeczniczki Praw Dziecka: "Standardy ochrony dzieci to zbiór zasad, które pomagają tworzyć bezpieczne i przyjazne środowisko w szkołach, przedszkolach i innych placówkach działających na rzecz dzieci. W miejscu, które spełnia standardy wszyscy wiedzą, jak podejmować interwencję w przypadku podejrzenia, że dziecko doświadcza krzywdzenia - w danym podmiocie lub w rodzinie". Wiadomo już jednak, że Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad nowelizacją przepisów ze względu na niejasności, które się pojawiły.
Ocena z religii lub etyki nie będzie wliczana do średniej ocen, która ma wpływ na to, czy uczeń uzyska świadectwo z wyróżnieniem. Nadal będzie jednak wpisywana na świadectwie.
Zmienią się zasady organizowania lekcji religii. Będzie możliwe łączenie uczniów w grupy międzyoddziałowe czy międzyklasowe, nawet gdy w danej klasie jest więcej niż siedmioro chętnych do nauki religii. Z roku na rok uczestniczących w tych lekcjach jest bowiem coraz mniej.
W MEN trwają prace nad projektem nowelizacji rozporządzenia dotyczącego redukcji lekcji religii do jednej godziny tygodniowo. Ministra chce, żeby nowe przepisy obowiązywały od września 2025 roku.
Ministra Barbara Nowacka ogłosiła program "Doposażenie szkół w środki higieny menstruacyjnej w roku szkolnym 2024/2025". W ramach pilotażu MEN wesprze organizacje pozarządowe w zakupie podpasek i tamponów dla szkół oraz w organizacji zajęć i spotkań o charakterze profilaktycznym przeciw wykluczeniu menstruacyjnemu uczennic.
Od 1 września 2024 r. w szkołach podstawowych, w ramach zajęć z wychowawcą, będą realizowane zagadnienia dotyczące pierwszej pomocy.
Ministerstwo Edukacji Narodowej przygotowuje nowy przedmiot, który pojawi się w szkołach we wrześniu 2025 roku. To edukacja zdrowotna (od IV klas podstawówek). Ma zastąpić wychowanie do życia w rodzinie i obejmować zagadnienia zdrowia psychicznego, fizycznego, a także kwestie zdrowego odżywiania, profilaktyki, problemu uzależnień oraz edukacji seksualnej.
Mniej HiT-u. Młodzież, która zaczyna pierwszą klasę w szkołach ponadpodstawowych, nie znajdzie w planach lekcji przedmiotu historia i teraźniejszość. Ale naukę HiT-u będą kontynuować ci, którzy mieli go już wcześniej. Ten rok szkolny upłynie pod znakiem przygotowań do nowego przedmiotu - od 1 września 2025 r. ma to być edukacja obywatelska.
Wychowanie patriotyczne? Między MEN a Polskim Stronnictwem Ludowym trwa spór. Ludowcy przygotowali projekt ustawy o wychowaniu patriotycznym. Ministerstwo na ten pomysł odpowiada, że przecież drugi z kierunków oświatowych na nowy rok szkolny to: "Szkoła miejscem edukacji obywatelskiej, kształtowania postaw społecznych i patriotycznych, odpowiedzialności za region i ojczyznę. Edukacja dla bezpieczeństwa i proobronna" i że dodatkowo za rok wchodzi do szkół edukacja obywatelska.
Ograniczona o około 20 proc. podstawa programowa kształcenia ogólnego dla klas IV-VIII szkoły podstawowej oraz dla szkół ponadpodstawowych będzie, zaczynając od roku szkolnego 2024/2025, jedyną podstawą przeprowadzania egzaminu ósmoklasisty i egzaminu maturalnego (przestają obowiązywać wymagania egzaminacyjne funkcjonujące w latach 2021-2024, wprowadzone w związku z pandemią COVID-19).
Przystępujący do egzaminu maturalnego nie będą już składać we wrześniu wstępnych deklaracji przystąpienia do tego egzaminu. Uczynią to do 7 lutego roku szkolnego, w którym przystępują do egzaminu maturalnego.