Premium

Czwarty Polak w krainie NBA. Babcia Lucyna i ciocia Kaja będą zarywać noce przed telewizorem

Zdjęcie: Gregory Shamus/Getty Images

Miał 12 lat, kiedy postanowił, że koszykówką zajmie się na poważnie. 19 - kiedy dostał się do NBA. W najlepszej lidze świata Jeremy Sochan, przez najbliższych nazywany Jeremim, zadebiutuje w nocy ze środy na czwartek. Wśród fanów oglądających to wydarzenie nie zabraknie tych największych, którym tak dużo zawdzięcza w drodze na szczyt - babci i cioci z Warszawy.

W Polsce spędzał wakacje i święta, uczył się języka i poznawał kraj swojej mamy. Dużo jeździł, dużo zwiedzał - Kołobrzeg, Władysławowo, Łeba, Krościenko, Zakopane, Mazury - co roku inny kierunek. Z drużyną Jagiellonki wybrał się na obóz sportowy w okolice Olsztyna. Czuwała nad nim babcia, bo był za mały, by puścić go tam samego.

Już wtedy najchętniej grał w koszykówkę, co jest udokumentowane na zdjęciach - na boiskach w niczym nie przypominających tych, po których biega dzisiaj. To dzięki niemu Polska znowu ma przedstawiciela w NBA, czwartego w historii. To dla niego polscy kibice znowu będą zarywać noce.

"Jeszcze to do mnie nie dociera. Może jutro?"

23 czerwca 2022, Barclays Center, Brooklyn, Nowy Jork. Emocje sięgają zenitu.

Jeremy siedzi przy stoliku z mamą, Anetą Sochan, z ojczymem, Wiktorem Lipeckim, i młodszym o siedem lat bratem Zachem. Jest tak, jak być powinno - w tak ważnej chwili otaczają go i wspierają najbliżsi.

Ze sceny padają wreszcie słowa, na które tak bardzo czekają. - Z numerem dziewiątym w drafcie NBA 2022 San Antonio Spurs wybierają Jeremy'ego Sochana z Milton Keynes w Anglii i Baylor University - ogłasza komisarz ligi Adam Silver.

Jeremy wpada w objęcia mamy, przybija piątkę z ojczymem, przybija z Zachem. Ubrany w garnitur koloru lila wkracza w końcu na scenę, zakładając przygotowaną już czapeczkę z logo nowego klubu. Stało się, spełnił swoje dziecięce marzenie. - Jeszcze to do mnie nie dociera. Może jutro? Uważam, że jestem gotowy. Będzie stres, ale on i presja są zawsze - wyznaje w rozmowie z Canal+. Zdradza, co Silver na scenie szepnął mu do ucha: "Spurs to bardzo dobry zespół, a ty będziesz tam dobrze grał".

Mierzący 206 cm 19-latek zostaje czwartym Polakiem w historii, który trafia do najlepszej ligi świata, po Cezarym Trybańskim, Macieju Lampem i Marcinie Gortacie. Bronić będzie barw zespołu nie byle jakiego - pięciokrotnych mistrzów NBA, których trenerem niezmiennie od roku 1996 jest legendarny Gregg Popovich.

Aneta Sochan może być dumna z syna
Aneta Sochan może być dumna z syna Tayfun Coskun/Anadolu Agency via Getty Images

Po zakończeniu gali przed kamerą TVN24 staje pani Aneta. Uśmiechnięta, szczęśliwa, wzruszona, oszołomiona. - Dziękujemy wszystkim za dzielenie się pozytywnymi emocjami. Wiemy, że wielu ludzi nie spało i oglądało to wydarzenie. Muszę powiedzieć, że zachowałam spokój, jak nie ja - opowiada.

W Nowym Jorku z Jeremym są także ciocia Karolina, dla niego i bliskich Kaja, oraz babcia Lucyna. Siedzą na trybunach, w takiej chwili nie mogło ich tu zabraknąć.

"Przeniesiony z pierwszego zespołu do czwartego"

Sportowa z nich rodzina, nawet bardzo.

Musimy się cofnąć do początków XX wieku, do pradziadka Jeremy'ego - Zygmunta Sochana, który urodził się w Tomaszowie Lubelskim w 1909 roku. Kopał tam piłkę w szkolnej drużynie Burza, a sekcję lekkoatletyczną reprezentował w biegach. Kiedy przyjechał do Warszawy na studia, w sporcie postawił już tylko na piłkę - w barwach Warszawianki rozegra potem prawie 100 ligowych spotkań, choć początki - trzeba to podkreślić - nie były łatwe. "Nie będę opowiadał o debiucie. Wszystko powie fakt, że po meczu zostałem przeniesiony z pierwszego zespołu do czwartego" - wspominał po latach.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam